środa, 24 grudnia 2014

Życzenia

Wesołych Świąt i udanego sylwestra oraz aby spełniły się wszystkie wasze marzenia abyście spotkały swoich idoli i spełniły się wasze marzenia.♥



Wszystkiego Najlepszego Louis!! <333





niedziela, 14 grudnia 2014

Rozdział 11


(Perspektywa Hanny)

Otworzyłam oczy witając kolejny cudowny dzień. Spojrzałam na zegarek 5.50 hmm nie jest źle. Wstałam z łóżka podeszłam do okna szeroko je otwierając. Zaciągnełam się świerzym powietrzem. W co ja się ubiorę?? Udałam się do garderoby. Tak jak zawsze najpierw wybrałam buty potem resztę. Moje poszukiwania zakończyły się tak:



Weszłam do łazienki zrobiłam poranną toaletę ubrałam się i zeszłam na dół. Już w połowie schodów poczułam nieziemski zapach jedzenia. Liam!!! Wchodząc do kuchni zobaczyłam krzątającego się obok kuchanki Peyna. Podeszłam do niego od tyłu jak najciszej i zakryłam mu oczy.

-Zgadnij kto to-powiedziałam zmieniając głos.

-Hmm to trudne czyżby Hannah?-zapytał się odwracając się w moją stronę. Spojrzałam w jego brązowe oczy.... Utonęłam.

-Hej Hannah oddychaj-powiedziało mi moje sumienie.

O matko faktycznie patrząc mu w oczy przestaje oddychać. Kurde Hannah kiedyś zapędzisz się przez niego do grobu. Pff jego piwodu warto-podpiwiedział mi głosik w mojej głowie. Racja zgidziłam się z nim. To jest wiadome że nie jest mi obojętny. Dobra koniec czułości ( ale nikt nie powiedział że na zawsze) bo jestem głodna.

-Co dzisiaj jemy?-zapyrałam siadając do stołu. Liam nie odpowiedział tylko zaczął stawiać na stół coraz to nowe smakołyki. Truskawki,gofry,naleśniki długo by wymieniać.

-Matko aż tyle  Liam?-spytałam dalej lustrując stół.

-Wiesz zaszalałem-powiedział i puscił mi oczko- Przecież wiesz że tu się nic nie zmarnuje. Niall zje większą połowe tego c tu jest jak i nie więcej. Hazz od wczoraj zachowuje się dziwnie bawet nie ciesz się że znaleźluśmy wszystkie torby z zakupami. Zemsta wogóle go nie cieszyła i obiad też. Twój kochany braciszek zawsze mało jadł a Lou...-tu przerwał spuszczając wzrok.

-Co Louis-dążyłam temat. Spojrzałam na Li.

-To już nie jest ten sam Louis Tomlinson, teraz to pierniczony pantoflarz i lodowaty zgred-odpowiedział ze smutkiem zarówno w głosie jak i na twarzy.

-Wiem też to zauważyłam i trzeba coś z tym zrobić- odparłam łapiąc go za ręke-Do góry głowa Li damy radę
Spojrzał na mnie z wdzięcznością.

-Dokładnie my bysmy nie dali ?? No my ?!- odparł ponownie się usmiechając.Od razu zrobiło mi się cieplej na sercu.

Siedzieliśmy tak i rozmawialismy gdy nagle do kuchni wszedł Harry.Spojrzałam na Liama i zauważyłam że jest tak samo zdziwiony jak ja. Usiadł obok mnie i poprosił o szklankę wody.

-Harry wszystko w porządku ?-zapytałam patrząc na niego uważnie.

-Tak wszystko jest ok-odburknął pod nosem
Wiedziałam że kłamie ale tez spostrzegłam że nic nam nie powie więc nie drążyłam.Co jeszcze nas zdziwiło to to że tak wcześnie wstał....uhhhh jak to ładnie brzmi "nas" dobra Hanna nie przeginaj.
Ngale do kuchni wpadł zdenerwowany Louis.

-Gdzie są kurwa moje kluczyki od auta i telefon ?!-wrzasnął

-Po pierwsze nie krzycz po drugie na komodzie w przedpokoju-odpowiedziałam ze spokojem

On zerwał się i usłyszeliśmy tylko trzask zamykanych drzwi.

-Nie ma za co Louis , tak ja tez Cię kocham Louis-powiedziałam sama do siebie.
Boszeee co w tym domu się dzieje to ja nie wiem. Wszyscy na głowy poupadali!!

-Wyczuwam papu !!!-usłyszeliśmy głos zbiegającego Nialla

-Oho jedzcie i pijcie z tego wszyscy póki możecie Niall-Głodomor idzie-powiedział Liam słodko sie usmiechając.

-Dobra kochani ja muszę lecieć bo jeszcze dzisiaj mam rozmowe o pracę znaczy nie ja mam tylko zatrudniamy nowa stylistkę,kurcze znaczy Lou nie odchodzi ale będzie miała asystentkę o to właściwe słowo którego szukałam.-zaplątałam się we własną wypowiedź

-Nowa aystentka ?-zapytał Zayn który wszedł niepostrzeżenie do kuchni-To Lou juz sobie z nami nie radzi ??

-Jak widać braciszku -odpowiedziałam dając mu buziaka w policzek.Potem pożegnałam sie z reszta oczywiście z Liamem na końcu i na wychodne rzuciłam

-Tylko nie zapomnijcie że spotykamy się w siedzibie po szkole paaa-i wyszłam
Wsiadając do swojego kochanego Range Rovera miałam tysiąc mysli na minute co mam jeszcze dzisiaj zrobić, a co jeśli nie znajde asystentki dla Lou, zbliża się trasa oooo boniu. DAMY RADĘ !!!Weszłam do siedziby Magmentu pełna zapału do pracy i w dobrym humorze. Weszłam do swojego gabinetu i od razu wzięłam się do pracy.Do spotkania było jeszcze trochę czasu. Nagle przyszedł do mnie sms.Spojrzałam na telefon.

Od Liam: Sprawdzałaś swoją galerie?? :p

Do Liama: Nie a co? :-)

Od Liama: To sprawdź

Moje oczy w tym momencie prawie wyszły z orbit cała galeria była w samojebkach Liama.Matko jaki on jest słodki, zabawny, przystojny po prostu cudowny. Odpisałam mu tylko że się zemszczę i tak zrobię.Wpadłam w wir pracy....nagle rozbrzmiał telefon.Dzwoniła Lou że dziewczyna z którą miałyśmy rozwowę w sprawie pracy już jest.Spojrzałam na zegarek osz ty w mordę już tak późno !?!? Ja stanowczo za dużo pracuję. Wybrałam numer Liama.

*rozmowa telefoniczna*
Ja:Hej kiedy będziecie chciałybysmy przetestować nową na was ?
Li:No dzięki pewnie rzuć nas na pożarcie nie krępuj się. Zaraz będziemy-zaśmiał się do słuchawki
Ja:Okey czekam na was na górze- odparłam i sie rozłączyłam.
*koniec rozmowy*

Poprawiłam swój wygląd i ruszyłam w stronę królestwa Louis.Zawsze wpadałam w zachwyt gdy tam wchodziłam.Ona siedziała na fotelu jak zwykle usmiechnięta a na sofie siedziała blondynka o zielono-szarych oczach.

-Hej jestem Hanna Malik-podeszłam i się przedstawiłam. Gdy wstała była równa ze mną i bardzo zgrabna.

-Hej Claudia Danwers bardzo mi miło-powiedziała ślicznie się uśmiechając

-Mnie również-odpowiedziałam-Musimy zaczekać jeszcze na Car która jak zwykle się spóźni- zaśmiałam sie.W czasie kiedy czekałysmy na resztę lepiej poznałyśmy Claudię czyli inaczej Dan.Opowiedziała nam o sobie wszystko ( aut. nie zdradzimy wam wszystkiego na raz). Ma starszego brata Luka, który jest taksówkarzem, jest polką z brytyjskimi korzeniami. Jej zaintereswania to motryzacja, moda, makijaż. Kocha zwierzęta.Naszą babską pogadankę przerwała Car.

-Hej laski przepraszam za spóźnienie ale ..-przerwała stając jak wryta i patrząc na Claudię-Oooo kogo ja widzę panna Danwers-uśmiechnęła sie szeroko podchodząc i przytulając blondynkę.

-Panno Evans-odpowiedziała jej uściskiem

-Jak to to wy się znacie ??-zapytałam nie wiedząc o co chodzi. Po minie Lou widziałam że też nie czaiła o co chodzi.

-Owszem to Claudii wynajęłam mieszkanie-odpowiedziała-Co Ci sie stało ??-zapytała Car pokazując na obdrapaną i siną rekę Dan

-Jakiś debil wpadł na mnie na ulicy i nawet nie pomógł wstać! porażka ci dzisiejsi faceci-powiedziała wzruszjąc ramionami.

-To wspaniale wszytskim będzie nam sie dobrze parcowało-powiedziała Lou z bananem na twarzy.

-Oczywiście jeśli Car zgodzi się mnie przyjąć do pracy-powiedziała Claudia
Car uniosła brew patrząc na nas rozbawiona

-Coś mi sie wydaje że te dwie tu obecne tak łatwo Cie nie oddadzą chyba zdobyłaś ich sympatię- powiedziała wskazując na mnie i Lou

-Owszem będę się o nią biła- powiedziała Lou stając przed Dan

-Ja też- wtrąciłam się
Wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem.

-No więc sama widzisz.Witamy na pokładzie.Ale uważaj bo chłopaki potrafią dać popalić- powiedziała Car serdecznie się uśmiechając.

-My dajemy w kość?!-usłyszałam rozżalony głos Liama.Chwilę później cała bnada wpadła do królestwa Lou.

-Oj Liam nie użalaj się nad sobą nie jesteście święci-powiedziała Lou przewracając oczami

-Zgadzam sie z Toba-wtrąciłam się.
Nagle mój wzrok przykuło zachowanie Hazzy.Stał nieruchomo, rejestrując każdy wykonany ruch przez Claudie.

-Więc tak to jest Liam najrozważniejszy z całej piątki-przedstawiłam Li Dan- To jest Nialler największy głodomor jakiego widział świat- powiedziałam czochrając czupryne Horana-To jest Louis najzabawniejszy zgrywus- puściłam jej oczko na co się zasmiała-Zayn to ten piękny i pamiętaj będziesz jedną z nielicznych osób które będą dotykać jeg włosów !!!! i za razem mój brat-zaśmiałam się mijając mojego braciszka-A to jest Harry najseksowniejszy, posiadający dołeczki, zielone oczy, loki czyli bożyszcze nastolatek-powiedziałam stając obok Stylesa. Za to on tylko się uśmiechał

-Hej bardzo miło mi was poznać mam nadzieję że będzie nam się razem dobrze współpracowało-powiedziała Dan

-Kochana jest jeszcze Josh- perkusista, Sandy-basista,Jon- klawiszowiec no i Dan- tutaj się zaśmiałam -gitara prowadząca oraz osoba której na pewno nie moge pominąc to Paul Higgins menadżer chłopców i facet który zawsze wszystko ogarnia ale uwierz mi jest jeszcze wiele cudownych osób które musisz poznać.

-A więc oficjalnie wiatamy na pokładzie One Direction- powiedział Paul przytulając blondynke.
Kocham tą rodzinną atmosferę.

(perspektywa Harrego)

Gdy weszliśmy do garderoby i zobaczyłem tą blondynkę nie wiedziałem co mam ze soba zrobić.To ona !!! Dziewczyna którą wczoraj potrąciłem i jak zwykły prostak jej nie pomogłem. Fuck!!!! Teraz wygląda jeszcze lepiej. Ciekawe czy te zadrapania na ręce są od tego upadku ? Spoko Styles zrewanżujesz się jej za to- powiedział głosik w mojej głowie.Uśmiechnąłem się pod nosem.

-Więc teraz jest test pratktyczny dla Claudii-powiedziała Lou-Kochana oddaje ich w  twoje ręce czyń swoją powinność
Blondynce zaświeciły się oczy.Podeszła do wieszaków z ubraniami i zaczęła w nich grzebać.Spojrzała na Horana.

-Niall załóż to proszę-powiedziała podając mu jakieś ciuchy. Nialler grzecznie jej posłuchał.Następnie wręczyła zestawy Louisowi, Zaynowi i Liamowi.Ejj kochanie a ja ?!

-Nie zapomniałaś o mnie?-zapytałem swoim zachrypniętym głosem

-Nie szukam czegoś w czym będziesz wyglądał jak facet-powiedziała nawet na mnie nie patrząc
Dało się słyszeć buczenie ze strony reszty ekipy.Blondynka spojrzała w tamtą stronę a potem na mnie.

-Oj przepraszam nie chciałam Cię urazić ani żeby to było wredne-sprostowała usmiechając sie
I tak mnie to zabolało. Ja nie jestem prawdziwym facetem ? Ja nie wyglądam jak facet ? Oj jeszcze się zdziwisz.

-To ja na Ciebie wczoraj wpadłem na ulicy- powiedziałem patrząc na nia. Zapadła taka cisza ż słyszałem buczenie klimatyzacji w drugim pomieszczeniu.Na moje słowa ona cała znieruchomiała i odwróciła w moją strone.

-Ty??!!-zapytała niedowierzając

-Ja- potaknąłem.Zamrugała kilka razy.

-I Ty członek boybandu na którego widok sikają nastolatki nie pomogłeś mi wstać, ba nawet głupiego przepraszam nie powiedziałeś- powiedziała w sumie chyba bez emocji albo lekko przygaszona

-No nie wiedziałem co mam zrobić ..no ..tak ..wyszło przepraszam- wydusiłem z siebie z trudem

-Tak teraz po fakcie. Mam przez Ciebie stłuczoną reke - powiedziała podciągając rękaw bluzki i pokazując mi nadgarstek. Faktycznie miał kolor fioletowy.Dotknąłem miejsca stłuczenia a ona syknęła z bólu.

-Przepraszam powinnaś iść do lekarza-powiedziałem

-Ooo dziękuję Ci bardzo jakoś sobie poradzę- powiedziała i wyszła

-Stary skopałeś totalnie sprawę- powiedział Horan i wyszedł za blondynką

-Ta no co ty nie powiesz-mruknąłem do siebie. Odwróciłem sie i z całej siły przypierdoliłem ręką w stół

-Ejejejeje Hazz to Ci nic nie da -powiedziała Hanna podbiegając do mnie i powstrzymując od kolejnego jebnięcia w biurko

-Hanna ale Ty nie rozumiesz- powiedziałem przybity

-Rozumiem więcej Styles niz Ci sie wydaje- powiedziała uśmiechając się do mnie

( perspektywa Zyna)

Gdy tak stałem ukradkiem przypatrywałam sie Car.Nic sie nie zmieniła. Jest dalej taka piękna jak była.Ciekawe czy myślała o mnie przez ten czas ? Czy jeszcze coś do mnie czuła? A z drugiej strony co z Camillą ? Co ty do niej czujesz Zayn hmm? Sam nie wiem. To nie jest taka prosta sprawa.

-Wow no powiem Ci wyglądaja jak ósmy cud świata-powiedziała Hanna lustrując nas wzrokiem, oczywiście zatrzymując się na Liamie. Czy ja o czymś nie wiem ?? Oj muszę ich chyba zeswatać...

-Dziękuję- powiedziała blondynka elegancko dygając.Teraz jej się przyjrzałem dokładnie ..ona mi kogoś przypomina.Dosyć duże szaro-zielone oczy, wyraziste kości policzkowe, figura i uroda modelki.No no niczego sobie.

S:A teraz sprzedaję Ci mentalnego kopa w dupę jako twoje sumienie !!!!!!!!!!!

-No ale za co ??- nie ma to jak rozmawiać ze swoim sumieniem

S:Zamisat oglądać sie za waszą nową stylistką, ogarnij się i rozważ swoje życie IDIOTO!!Nie widzisz że krzywdzisz i Carolain i Camillę ?!

-No ale co ja na to poradzę ?

S: ughhhh..

No ale taka prawda. Tak nadal coś czuję do Car ale Cam też nie jest mi obojętna. Nic tylko strzelić sobie w łeb. Gdy już było po wszystkim i czekaliśmy na Paula opadłem ciężko na kanapę.Leżałam tak oddychając ciężko.

-Stary co jest ?-usłyszałem głos Lou nad sobą.Uniosłem głowę.

- Dużo by tu gadać-odpowiedziałem

-No dajesz widzę,że Cię to gryzie, powiedz kumplowi coś na to poradzimy-dalej drążył temat.Podniosłem się i rozjerzałem po pomieszczeniu okey czysto.

-Więc po długich i głębokich refleksjach...-zacząłem a Lou wybuchnął  niepochamowanym śmiechem.Ooo boniu ale zabwane

-Doszedłem do wniosku-kontynuowałem a Tommo już się uspokoił-Że nasz zakład nie ma sensu-powiedziałem wypuszczając głośno powietrze. Boo Bear patrzył na mnie ale nic nie mówił.

-Masz 100% racji  on od początku nie miał sensu, był głupi i dziecinny-powiedział Payno siadając na krzesle na przeciwko mnie.

-Właśnie tak - przytaknął Li Nialler

-Ja tez się zgadzam-powiedział Styles kończąc paczkę żelków.Natomiast Lou nie odezwał sie słowem i  wyszedł.

-Co się z nim dzieje ?-zapytał Horan wyraźnie zaniepokojony.

-Nie wiem ale jak szybko czegoś nie zrobimy to go stracimy panowie-powiedział Li

-To ta żmija zatruła go swoim jadem, niedługo całego go zeżre razem z kartą krdeytową - powiedział Harold robiąc przy tym głupie miny. Nie dało się nie zśmiać ale wiadomo było że i tak wszystcy w duchu obmyślają jak wyciągnąc naszego przyjaciela z tego bagna.Nagle usłyszeliśmy dźwięk przypominający odpalanie starego traktora.Wszyscy instynktownie spojrzeliśmy na Nialla.Blondas spojrzał na nas i powiedział

-Przepraszam ale chyba musimy się zbierać bo jak nie to zaraz zemdleje z głodu. Szczerze to ja też już zgłodniałem.Hmm ale czy ja coś przełknę ?! Teraz na której z nich  mi bardziej zależy ?! Car ...cczy... Cam .....chyba sie pochlastam.

( perspektywa Car)

Po całym zajściu ze Stylesem i Claudią wyszłam za nią na korytarz. Zdobyła moją sympatię.

-Nie przejmuj się to jest Harry- powiedziałam siadając obok niej

-Tak chyba nie ma już prawdziwych facetów- odpowiedziała uśmiechjąc się pod nosem

-Spokojnie Hazz jeszcze pozytywnie Cie zaskoczy-dodałam. Spojrzała na mnie wdzięcznie.

-Mogę Cię o cos zapytać ? Jeśli nie zechcesz to nie odpowiesz - zapytała

-Pewnie mam nadzieję że dam radę Ci odpowiedzieć- odparłam.Blondynka wciągnęła powietrze.

-Czy Ciebie i Zayna coś łączy ?-zapytała patrząc na mnie uważnie. Całe moje ciało się spięło, i nie wiedziałam co mam jej powiedzieć.

-Okey nie musisz odpowiadać rozumiem-powiedziała głaszcząc mnie po plecach.Spojrzałam na nią wdzięcznie.

-Aż tak to widać ?-zapytałam rozważając to wszystko.

-Owszem widać że nie jesteście sobie obojętni

-Tak nie jesteśmy , można tak powiedzieć to bardzo skomplikowane opowiem Ci to kiedy indziej-odpowiedziałam

-Jasne nie ma sprawy-przytaknęła.Nagle wyszła Hanna oznajmiając że możmey jechac do domu. Zaproponowałam blondynce aby pojechała ze mną na co ta bardzo chętnie się zgodziła.Po 20 minutach byliśmy w domu.

-A więc rozgość się.To nasze królestwo, czuj się jak u siebie w domu. Coś do picia ? Może głodna? Bo ja zaraz umre z głodu-powiedział a właściwie wypuścił z siebie z prędkością światła i zniknął w drzwiach kuchni

-Kochana przyzwyczaj się do tego. Głodny Niall to najsmutniejszy człowiek na świecie-powiedziałam rozsiadając się na kanapie.Nagle usłyszelismy dzwonek do drzwi.

-Ja otworzę -krzyknął Zayn

-O hej Mad-usłyszeliśmy głos z korytarza

-Cześć Gwiazdorek gotowy na korki z matmy-zapytała niebieskowłosa

-Nie wiem ale zaraz się dowiemy , wejdź do salonu-zaprosił ją mulat
Gdy Mad weszła do salonu, chyba troszkę sie speszyła. Fakt było nas tam trzynaście osób i czternasty Horan w kuchni.

-Hej wszystkim- powiedziała już osowjona z całą bandą.

- To my idziemy do ogrodu charatnąć w gałę-powiedział Josh i wyszli razem z resztą ekipy

-Ja idę przed telewizor -powiedział Paul i zniknął na schodach

-No więc została chyba sama smietanka także siadaj Mad-zprosiłam ją na kanapę

-Poznaj Louise stylistkę chłopców oraz Claudię od dzisiaj również stylistkę -przedstawiłam obie

-Hej miło mi -powiedziała Madii szeroko się uśmiechając

-Nam również - odpowiedziały jednaocześnie  wszyscy się zaśmiali

-Raz, dwa, trzy moje szczęście !- powiedziała Claudia łapiąc Lou za kolano-Stawiasz mi kawę-dodała z triumfalnym uśmiechem

-Nie ma sprawy- odpowiedziała białowosa

-No więc Louis jesteś gotowy na korki z matmy ? Czy mam sobie pójść ?-zapytała Mad gapiąc sie na Tommo

-Jak juz jesteś to zostań. Muszę się poświęcić bo nie zdam z matematyki-powiedział Lou przewracając oczami

-Ależ dziekuję łaskawco-odgryzła się. Spojrzał na nią groźnie.

-Idziemy na górę?- zapytał obojęnie. Spojrzała na niego jak na debila

-No chyba sobie kpisz gwiazdorku ?! Ja nigdzie z tobą sama nie pójdę zostajemy tutaj-powiedziała stanowaczo dziewczyna

-No no Lou nieźle sobie nagrabiłeś- powiedziała Hanna powstrzymując się od śmiechu.Spojrzał na mnie mordując wzrokiem.

-Tak się składa że ja nic nie zrobiłem-powiedział. Mad uniosła jedną brew.Wyglądała tak zabawnie.

-Przemilczę to gdyż nie chce zrobic Ci wstydu pubicznie- powiedziała

-Hahaha Lou jak zawsze co złego to nie ty- dodał Niall wchodząc z kupą żarcia

-Papu- niebieskowłosej zaściewciły się oczy

-No ba, nawet przyniosłem więcej dla Ciebie-powiedział na co ta wdzęcznie się do niego usmiechnęła

-A więc zaczynajmy- powiedziała Mad

-Okey-odburknął

-Więc aby rozwiązać to równanie 4( x+2y) -  3(4xy+x) musimy wymnożyć wszystko przez wszystko, czyli 4*x+4*2y- 3*4xy+3*x i wynik potem można ewentualnie zredukować wyrazy podobne ale nie w każdym przypadku tak będzie - zakończyła i spojrzała na Lou. Ja, Lou, Hanna i Cludia pokładałysmy się ze śmiechu. Dwie ostatnie już płakały.

-Co_ty_kobieto_do_mnie_mówisz ?!?!?!?!?-powiedział Tommo wymawiając każde słobwo bardzo dobitnie.Wszyscy zebrani nie wyrzymywali ze śmiechu gdyż Mad patrzyła na Louisa z politowaniem, współczuciem, i pytaniem "chłpoie jak ty funkcjonowałeś całe życie, no ale co mogli wymagać od debili "a on na nią "kobieto jestem Louis Tomlinson możesz odrobinke jaśniej nie nadążam" wyglądało to komicznie. Siedzieli tak nad tym chyba dwie godziny kompletnie nie zwracajać na nas uwagi. W tym czasie Horan przyniósł pop-corn , pograliśmy w karty, prawdę czy wyzwanie i ogólnie bardzo dobrze się bawiliśmy.Porozmwaiałam nawet z Zaynem nie kłócąc się i po prostu normalnie gadając.Strasznie mi tego barkuje. no ale podobno nie wchodzi sie dwa razy do tej samej rzeki....a co gdyby spróbować ?? Nie to sie nie uda.No cóż- życie.  Nawet nie zauwarzyłam kiedy zrobiło się ciemno.

-Dobra kochani ja się muszę zbierać , już późno widzimy się jutro. Szczerze nie mogę się doczekać -powiedziała Dan z promiennym uśmiechem.

- No bo wiesz kto by nie chciał z nami pracować , powiedzmy sobie szczerze- powiedział Lou szarmandzkim głosem

-Ja !!- poderwała się Mad

-Ty się nie liczysz złotko- odparł

-Zobaczymy gburze jeden -odgryzła sie

-Claudia poczekaj chwilę- powiedział Hazz wstając

-Chciałłem cię oficjalnie i przy wszystkich bardzo ale to bardzo przeprosić za to co sie wczoraj wydarzyło. Nie chciałem tego. Nie wiedziałem po prostu co zrobić , przestraszyłem sie a z drugiej strony za..... - zawisił sie na chwilę-za bardzo jestem samolubny- powiedział spuszczając głowę.Hazz samolubny ?! Co on wygaduje ?!

- Nie ma za co , każdemu sie może zdarzyć. Przeprosiny przyjęte - powiedziała blondynka przytulając Lokersa. On tylko sie uśmiechnął i odwzajemnił uścisk.
Czy tylko dla mnie to dziwne ?! Jestem zmęczona , musze się wyspać.

______________________________________________________________
I oto długo qyczekiwany rozdział 11 Mamy nadzieję że warto było czekać ba wznowienue bloga. :-) LICZYMY NA KOMENTARZE :-)

Bohaterk którą jest Hanna ma inny wygląd a oto jak wygląda:





poniedziałek, 17 listopada 2014

Libster Award

Kochani nasz blog został nominowany do Libster Awards. Z czego się bardzo cieszymy i liczemy że będziecie go dalej czytać ponieważ postanowiłyśmy go dokończyć co wy na to?

1. Piosenka na dzisiaj?
~Piosenką na dziś jest:


2. Masz swój ulubiony cytat?
~"Poprostu zamknij oczy i roskoszuj się Roller Costerem jakim jest życi"- Zayn Malik

3. Jakiego radia słuchasz?
~Rzadko kiedy słucham radia a jak już słucham to oczywiście jest to Eska ;)

4. Masz internetowych przyjaciół?
Mam takich poznałam ich na tt i cieszę się że ich mam. <3

5. Gdzie uwielbiasz spędzać czas?
Na dworze z przyjaciółmi.

6. Laptop vs Tablet?
Zdecydowwanie Laptop.

7. Lubisz czytać? Polecasz coś?
Lubię czytać :-)  Polecam 50 twarzy Greya

8. Co zazwyczaj śpiewasz pod prysznicem?
Nie mam prysznica :D

9. Lubisz tańczyć?
Lubię sobie czasami potańczyć.

10. Jak masz na imię?
Jest nas trzy a dokładnie Karolina, Klaudia i Renata

11. Masz jakieś przezwisko? Pochwal się. ;*
Mówią na mnie Car albo Lolo :-) na Klaudie Duśka a na Renate nie mamy przezwiska :-)

Ja nominuje:
1. Emulation Fanfiction
2. Furious
3. Forbidden Love
4. Pleasure
5. One Direction i 5 wariatek
6. Trudny Wybór
7. My life
8. Lovelorn
9. Promise?
10. In life are just beautiful moments
11. Dangeroues Love Zayn Malik fan fiction

Pytania dla nominowanych:
1.co spowodowało że zaczęłaś pisać bloga?
2. Jakie jest Twoje największe marzenie?
3.Co wyprowadza Cię z równowagi?
4.Kino czy teatr?
5.Bez jakiego kosmetyka nie wyobrażasz sobie życia?
6.Jaka jest Twoja najgorsza wada?
7.Co robisz gdy masz wolna chwilę tylko dla siebie?
8.Masz jakieś fobie?
9.Gdybyś mogła cofnąć czas..?
10.Ulubiony film?
11.Czego najbardziej się boisz?


sobota, 17 maja 2014

Rozdział 10

Miłego czytania! ;)
Ps. Taka mała (lub niewyobrażalnie wielka) prośba o komentarz, choć po tam długim okresie możecie się fochnąć i to olać :P


ŚRODA:

(perspektywa Harry'ego)

Ja wiedziałem, że będzie ciekawie, kiedy poznałem te dziewczyny, ale przerastają moje wszelkie oczekiwania, a to przecież dopiero początek. Maddie wyzywała Louisa chyba we wszystkich znanych jej językach (a zadziwiająco dużo tego. To jedyna osoba, która go przegadała!), on nie był jej dłużny. Przez cały dzień pozostało nam tylko ich słuchać. Przeważnie to zabawne, ale często było blisko powiedzenia słów, które nie powinny być wypowiedziane. Co to za uparte osły! Nie znają znaczenia słowa "ustąp". Ja też łatwo nie odpuszczam, ale ludzie! Ile można?!

- Może państwo Louddie się w końcu opanują, bo ja myśleć nie mogę! - powiedziałem zirytowany w drodze na stołówkę.

- Cicho! - krzyknęli jednocześnie.

- Nie nazywaj nas tak! - zaczął Louis.

- Panie Nieogarnięty Loczek! - dokończyła Maddie. Uniosłem ręce na znak, że się poddaje. Naskoczyli na mnie oboje, co za ludzie. Chociaż pomijając fakt, że prawie przez cały czas się kłócą, to całkiem nieźle się dogadują. No prawie na równi się nie lubią i naskakują na bogu ducha winnych ludzi. Mnie się przecież tylko spodobało słowo "Louddie". Czekaj, czekaj... przypomniało mi się. Kto się czubi, ten się lubi! Oj chce zobaczyć aż wyjątkowo ryj Sue, gdy się dowie o tym wszystkim! Hahahaha. W poniedziałek tak w ogóle to wyglądali prawie identycznie. Nie znam za dobrze Maddie, ale fajnie by było, gdyby Louis się w niej zakochał. Wszystko jest lepsze od tej wytapetowanej kwoki Jackson, a mój przyjaciel zasługuje na kogoś wyjątkowego. W sumie, to Louddie ładnie razem wyglądają, nawet gdy się kłócą. Coś czuję, że mógłbym się pobawić w swata. Na tę myśl ledwo powstrzymałem się od zacierania dłońmi w szatański sposób.

- Hej Matti! - Maddie przywitała się z chłopakiem całkowicie zmieniając ton głosu na cieplejszy oraz całując go w policzek. Być może mi się zdawało, ale Louis chyba wywrócił oczyma.

- Cześć. - Stain objął ją, cmoknął w policzek, a ich twarze rozświetlał promienny uśmiech. - Dziś już Ci nie odpuszczę. Musisz z nami usiąść.

- Jasne. Kamila idziesz ze mną? - zapytała swojej przyjaciółki robiąc oczy kotka ze Shreka. To były normalnie najgenialniejsze jakie widziałem, totalnie mnie zahipnotyzowały. Stałem i wpatrywałem się w nie.

- Dobra, tylko już przestań! - Kamila podniosła lekko głos, co wybudziło mnie z transu. Gdy oczka Maddie wróciły do normy, mogłem w końcu odwrócić wzrok.

- Jupi! To na razie chłopaki, smacznego. - zwróciła się do mnie, Nialla, Liama i Zayna z uśmiechem, by następnie lodowatym tonem do Louisa. - A ty Gwiazdeczko udław się! - wzięła swoich przyjaciół pod ręce, energicznie zmierzając w stronę jakiegoś stolika. Nie mogłem powstrzymać śmiechu, tak jak Niall. Wzrok Lou jednak mówił wszystko a mianowicie: "Jak się zaraz nie zamkniecie, to dostaniecie szpadle na własny grób". Siadając na swoje miejsce wywróciłem tylko oczami, a blondasek cicho stwierdził "Sztywny się zrobił. Gdzie nasz Lou?" Trafił w sedno. Gdzie on kurwa jest?!

- Jak tam ci idzie Zayn? - zapytał Liam.

- Nawet nie pytaj...

- Poddajesz się? Taki ogier jak ty? - szydził Louis.

- Ja? W  życiu! To ty zostałeś właśnie zwyzywany przez dziewczynę.

- To nie dziewczyna. - odpowiedział naburmuszony.

- A co? - dociekał Niall, który zajął się już swoim obiadem.

- Chciałbym to wiedzieć. - roześmialiśmy się. Wiem, że nie za bardzo to jest fair, ale... a nie ważne.

Ze stolika, gdzie usiadły nasze Polki co chwilę było słychać śmiech. Zaraz... "nasze"?! Nie nie one nie są "nasze"! One nie należą do nikogo, przecież nie mogą być niczyją własnością. To nie przedmioty. Wracając jednak do tematu, to cała tamta zgraja wręcz płakała ze śmiechu. Ciekawe z czego?

- O jak dziwnie. - zauważył Horan.

- Dlaczego? - zapytałem.

- Taka w sumie cisza, nikt się nie kłóci, rzuca jedzeniem, robi dziwnych rzeczy... Za spokojnie.

- Nie ma dziewczyn, to przez to. - stwierdziłem po chwili namysłu.

- A tak właściwie to co my o nich wiemy? No dawajcie, burza mózgów. Wiem, że rzadko ich używamy, ale próbować można. - zaczął Irlandczyk. - Polki, Maddie i Camila Nowak. Nazwisko Maddie cholernie trudno wymówić. Wiemy jak wyglądają. Camila remixuje, obie grają na kilkunastu instrumentach. - wymieniał coraz to nowe informacje, jedząc jednocześnie.

- Mad fantastycznie śpiewa. - dorzucił Tommo.

- Mad? - Liam.

- Śpiewa? - Ja.

- Fantastycznie? - Zayn.

- Skąd wiesz? - Niall. Wszyscy byliśmy zaskoczeni, a on wywrócił oczami oraz z lekkim louisowym uśmiechem zaczął tłumaczyć.

- Mad to zdrobnienie od Maddie, śpiewa, a fantastycznie dlatego, że słyszałem jej wykonanie One Thing i było genialne. Uprzedzając wasze następne pytania, to usłyszałem gdy wczoraj wracałem z sali oczywiście niewinny skazańców tej szkoły - to Louis, więc nie może powiedzieć po prostu "wracałem z kozy". - i one sprzątały przy muzyce stołówkę. Koniec! - wziął dużego gryza kauczukopodobnego czegoś. To "kurczak", więc Zayn już zjadł swoją porcję. On zje wszystko co może tak smakować.

- Fajnie. - odpowiedzieliśmy równo. Czasem to nam się zdarza, zresztą nic dziwnego skoro spędzamy ze sobą tyle czasu. Przez całą przerwę jedliśmy oraz wymienialiśmy się spostrzeżeniami na temat tych dwóch dziewczyn. Opowiadaliśmy sobie też codzienne sprawy. Nie przebywamy przecież non stop razem, więc zawsze mamy coś, czym możemy się podzielić ze sobą. Nie mam pojęcia dlaczego, ale coś czuję, że one dużo zmienią w naszym życiu. Zobaczymy co...

(perspektywa Louisa)

Uwielbiam spędzać czas z chłopakami, ale nie mogłem brać z tego 100% przyjemności, ponieważ moją uwagę ciągle zwracał stolik Staina i jego kolegów. Co chwila wybuchali wszyscy śmiechem. I z czego oni tak japy cieszą? No cóż jak zobaczyłem przez chwilę minę Maddie, już wiedziałem. Z trudem zdusiłem śmiech i odwróciłem się. Za chwilę i tak przerwa miała dobiec końca. Zauważyłem moją dziewczynę, więc szybko pożegnałem chłopaków, by się z nią przywitać. Mam nadzieję, że ona pomoże mi się zrelaksować, pogadamy, pośmiejemy się. Po prostu spędzimy razem chwilę. Jak normalna para.

- Hej Kochanie. - mruknąłem Sue do ucha, obejmując ją w pasie. Ona jednak gwałtowne się ode mnie odsunęła i mnie odepchnęła. - O co chodzi? - spytałem zdziwiony.

- Teraz "kochanie", a rano o mnie zapomniałeś! - krzyknęła zjadliwie. Nie wiem co gorsze, ten głosopisk czy fakt, że rzeczywiście zapomniałem o niej.

- Przepraszam. To już się nie powtórzy. - chciałem ją pocałować, ale ta się odsunęła. Nie ma to jak fochy i foszki. Czułem na sobie czyjeś spojrzenie, ale postanowiłem zignorować to uczucie. Przecież każdy może patrzeć. Ale nie w ten sposób... Upierdliwy głos w mojej głowie znów się odezwał. Jego też zignorowałem. - Co mogę zrobić byś się już nie gniewała? - zapytałem. W sumie to ja chyba znam odpowiedź.

- Hmmm... A co dla mnie mógłbyś zrobić? - zapytała już lżejszym tonem, ale jeszcze można było wyczuć wyrzut.

- Wszystko. - szepnąłem jej uwodząco muskając płatek jej ucha. No w każdym bądź razie to miało tak wyjść. Szczerze to byłem zirytowany. Tyle razy jej to powtarzałem, przecież ją kocham. Tylko że ja nie lubię demonstrować swoich uczuć przed całym światem. A teraz jesteśmy w stołówce pełnej ludzi.  No, ale przecież dla niej wszystko.

- Zabierzesz mnie na zakupy? - zapytała już przesłodzonym podniesionym głosem. Błagam przestań piskać kobieto!

- Jasne. - odezwałem się udając entuzjazm. Owszem, uwielbiam zakupy, ale nie co chwila tylko raz na jakiś czas. Zaraz jednak skarciłem się w myślach. Przecież to twoja ukochana dziewczyna Louis! Nie bądź egoistą! Zaczynasz myśleć tylko o sobie! Sue zwykle w takich sytuacjach wydaje z siebie radosny piskokrzyk, więc wykazując się przewidywalnością, zamknąłem jej usta pocałunkiem. Teraz wcale nie myślałem tylko o sobie. Są tu przecież inne osoby, a poza tym jak stracę słuch, to ucierpią na tym fanki, chłopcy, wszyscy. Tak.

(perspektywa Camili)

Naprawdę świetnie bawiłam się w towarzystwie Leny, Mateusza, Jacka, Eddie'ego i Conora. Są świetni. Jest jeszcze podobno jakiś Tom, ale jego dziś nie było. Choć Eddie już się do mnie podwalał, szybko go zbyłam. Z tego co wiem, a wiem sporo z szczegółowych opowieści Madzi, to całe to towarzystwo jest powiązane z nielegalnymi wyścigami. Nie zdziwiło mnie to zbytnio, bo jako przyjaciółka kogoś takiego jak Magda, nie po raz pierwszy spotykam się z takimi ludźmi. W większości przypadków to wspaniali, oryginalni ludzie, ale oczywiście są wyjątki... Nie ważne, nie myśl o tym.

Zayn mi dziś kilka razy zasugerował randkę lecz udawałam głupią. Nie chce tak, nie chce tego, znaczy chce. Uhr... pogubiłam się. Boje się. Chce mu zaufać, jednak coś i doskonale wiem co, nie chce tego. Nie chce się sparzyć. To zresztą zbyt bajkowe, by było prawdą, by nie było haczyka. Nie, nie chce teraz o tym myśleć. Wzięłam kęs mojego obiadu i zaraz prawie go wyplułam, bo moja przyjaciółka zrobiła kolejną przekomiczną minę. Ona ma powalającą mimikę twarzy, szczególnie, gdy coś opowiada.

- Zaraz będzie koniec, a my musimy coś w końcu zjeść, więc buzia na kłódkę Wiewióreczko. - stwierdził Matti i położył dłoń na ustach Magdzie. To chyba jedna z nielicznych żyjących osób, które mogą ją uciszyć bez większych konsekwencji. Co prawda otrzymał mordercze spojrzenie (które nie było tak zabójcze, przez rozbawiony wyraz twarzy) i jego ręka została polizana (on tego nienawidzi) ale to było by na tyle. A i jeszcze po tym jak zabrał z obrzydzeniem swoją rękę, patrząc z wyrzutem na Lenę, ona pokazała mu język. To jej takie bardziej uprzejme "spierdalaj". Zachichotałam widząc to wszystko. W końcu zajęliśmy się jedzeniem, oczywiście tempo pochłaniania pożywienia mojej przyjaciółki było jak zwykle zaskakująco szybkie. Jednak w pewnym momencie jej wzrok powędrował w stronę Louisa i Sue. Znam to spojrzenie. Tak patrzy się na ciasteczko, którego nie może zjeść, bo ktoś inny się nim ostentacyjnie objada. Tylko, że Lenka dotychczas patrzyła w taki sposób tylko na jedzenie. Czuję w kościach, że na spojrzeniu się nie zakończy. Swój wzrok przeniosłam z twarzy mojej przyjaciółki na Louisa i Jackson wychodzących w ciasnym uścisku ze stołówki. W realu to wygląda bardziej ohydnie niż na zdjęciach. Moje spojrzenie powędrowało w stronę stolika Liama, Harry'ego, Nialla oraz Zayna. Dlaczego zawsze gdy widzę tego mulata toczę ze sobą wewnętrzną wojnę?! Dlaczego to musiałam być ja?! No kto mi do cholery w końcu odpowie na to zasrane jedno pytanie?! ... chyba nadal nikt...

Przypomniałam sobie, że muszę się spotkać z Niallem, ponieważ razem mamy zrobić projekt z biologii. Trzeba by było się wziąć za niego, bo im szybciej zaczniemy, to szybciej skończymy. Jeszcze troszeczkę i matura, a potem... no właśnie, co potem? Kolejne pytanie, na które nie znam odpowiedzi.

(perspektywa Nialla)

Gdy zadzwonił dzwonek, jęknąłem przeciągle. Wstaliśmy wszyscy i powlekliśmy się do klasy historycznej. Oczywiście wiadomo było, że ani Louis ani tapeciara nie wrócą już na lekcje. Pewnie ona znów będzie szukała limitu na karcie kredytowej Tommo. Tyle, że to karta bez limitu! No to wiecie. Jak można być tak kurwa głupim i nieżyciowym, żeby chodzić z taką dziwką na kasę no i ogólnie dziwką też! Gdzie są moje żelki? Musze się uspokoić, to przecież mój przyjaciel. Rozejrzałem się. Nieobecny Liam, podkurzony Harry (nawet wiem czym, ale to nie jest jakieś wielkie odkrycie potrzebujące wysoko rozwiniętych umiejętności dedukcyjnych. Jest zły na Sue, że wykorzystuje Lou, oraz na Tomlinsona, bo daje się wykorzystać) oraz Zayn patrzący na Camlię jak głody wilk na swoją zwierzynę. To nie tak powinno być, przecież ona nie jest przedmiotem i my nie powinniśmy... Tak, trochę na za późno na tak głębokie spostrzeżenia.

Usiadłem w ławce i ponownie przetrząsnąłem plecak w poszukiwaniu prowiantu. Wkurzony rzuciłem nim o ziemię po wyciągnięciu podręcznika i zeszytu. Jako swój cel ustanowiłem pozabijać wszystkich wzrokiem. Głodny człowiek to zły człowiek.

- Chcesz? - słyszałem szept. Odwróciłem głowę w prawo i dopiero teraz spostrzegłem, że Maddie usiadła ze mną, a teraz proponowała mi coś. Posłałem jej pytające spojrzenie, a ona w odpowiedzi potrząsnęła otwartą paczką misiów Haribo pod ławką. Uśmiechnęła się do mnie promiennie, podsuwając mi opakowanie, na co spojrzałem na nią oraz uśmiechnąłem się wdzięcznie.

- Dziękuję. - odszepnąłem. Odgryzłem misiowi głowę i świat stał się piękny.

- Nie ma za co. - Mad także zaczęła podjadać Haribo. Poczułem z nią duchową więź, ona też jest głodomorem!

Przez resztę lekcji mieliśmy niezły ubaw ze wszystkiego. Naprawdę ją polubiłem i ona chyba mnie też. Ma też pokaźne zapasy różnego rodzaju słodkości, z czego nie omieszkałem skorzystać. Ogółem szybko zleciała mi ta, jaki i reszta lekcji. Nim się obejrzałem znów musiałem wysłuchiwać kłótni naszego państwa Louddie, bo Louis wrócił gdyż Sue miała trening, co oznaczało przerwę w zakupach. Staliśmy na wejściu do szkoły, przed schodami. Tylko stać i pozować fotoreporterom, którzy upatrzyli sobie drzewa koło szkoły. Nie mogą wejść na teren tej zacnej placówki. I dzięki bogu, bo te bezwstydne piranie weszły by nam z aparatami do gatek.

(aut. Wydarzenie poniżej zostało opisane już w sumie w rozdziale 7 z perspektywy Caroline, więc jeśli chcecie, to możecie sobie przypomnieć)

- Dobra! - usłyszałem bardzo donośny głos Maddie, a potem dodała coś po polsku, czego nie zrozumiałem. - Spierdalaj jebany capie. - Camila wybuchnęła śmiechem, podejrzewam, że na widok naszych min, szczególnie Lou. Muszę się jej zapytać, co powiedziała jej przyjaciółka. No w każdym bądź razie zdołała na chwilę uciszyć naszego Boo Beara. Tomlinson jednak najwyraźniej jeszcze nie skończył, bo zatrzymał dziewczynę. Nim ta zdążyła jakoś zareagować pojawił się Stain, obejmując ją od tyłu. Twarz niebieskowłosej rozpromieniła się a jej przyjaciel czy tam chłopak (mniejsza) powiedział, by Louis energię zostawił na boisko, a następnie wziął dziewczynę na ręce i odprowadził do tych, z którymi siedziała na stołówce. W między czasie zauważyłem Hannę, która stała na parkingu swoim ukochanym Range Rowerem. Liam już zdążył się z nią przywitać no i oczywiście oznajmić nam, że musimy jechać na spotkanie do studia z Paulem. No super po prostu. Jednak po otrzymaniu od Liasia paczki żelków nie miałem kolejnych oporów. Widząc minę Louisa poczęstowałem go, na co się uśmiechnął. Był jakiś przygaszony. To nie był Louis William Tomlinson, tylko sflaczały pantoflarz. Nie podoba mi się w ogóle ta wersja mojego przyjaciela.

Mad przyszła się pożegnać, więc przytuliła wszystkich oprócz Louisa, a Camila dostała jeszcze buziaka w policzek. Do paskowego jednak zaraz podeszła Sue i by nie utracić zawartości żołądka przeniosłem się obok Cam. Maddie zbiegła w szybkim tempie ze schodów, ale w pewnym momencie potknęła się. Zamarłem z przerażenia patrząc jak leci. Poczułem czyjś uścisk. Powoli zarejestrowałem, że to stojąca obok mnie wystraszona Camila złapała mnie za dłoń. Poczułem przyjemne ciepło. Tymczasem Mad wykonała przewrót w powietrzu i wylądowała na nogach. Odetchnąłem z ulgą, a Cam, trochę zakłopotana, puściła moją rękę. Chyba poczułem coś jakby lekkie rozczarowanie...? Nie, pewnie mi się zdawało. Wracając, one bardzo dużo dla siebie znaczą, to widać. Niebieskowłosa wsiadła do jakiegoś auta i odjechała, a ja odezwałem się do blondynki obok mnie.

- To może się spotkamy w sprawie projektu jak wrócę ze spotkania biznesowego? - zapytałem zabawnym tonem. Ona trochę się rozluźniła i zachichotała.

- Jasne. - odparła. - Daj mi znać, jak będziesz mógł do mnie przyjść, ok? Możemy to zrobić u mnie?

- Co zrobić? - do rozmowy wtrącił się Hazza. Zaczął poruszać brwiami. On to zawsze ma zboczone myśli!

- Projekt erotomanie. Z biologii. - wyjaśniłem. - Tak możemy u ciebie. - dodałem.

- A jaki dział? Anatomia człowieka czy może rozmnażanie? - uśmiechał się cwaniacko, a ja się zdążyłem zaczerwienić.

- Nie, trochę inny materiał. - odparła Camila. - A wy chyba już musicie iść. To cześć. - pożegnała się szybko oraz zbiegła ze schodów. Tak bez przytulenia?! Smutna buzia! No dobra, następnym razem. Razem z napaleńcem poszedłem do wozu i po przytuleniu Hanny weszliśmy do środka i pojechaliśmy do studia.

(perspektywa Harry'ego)

Jakiś czas później...

Z całego spotkania wynikało, kilka rzeczy. Jedną, główną jest to, że mamy przejebane. No i dziękujemy bardzo. Mnóstwo wywiadów, mini koncertów, spotkań z fanami oraz ostatnich nagrań. A także niedługo jest przecież trasa Take Me Home Tour. Szczerze to nie mogę się jej doczekać, ale to będzie zdecydowanie bardzo pracowity czas. Przed jak i w trakcie. No nie wspominając już o maturze, która jest za jakiś miesiąc. Ale przecież damy radę! Jesteśmy ONE DIRECTION i nie takie rzeczy się już robiło!

- Harry idziesz po zakupy. - zarządził Liam.

- Dlaczego niby ja? - zdenerwowałem się. Nie chciało mi się kupować masy jedzenia, które przerobimy w kilka dni.

- Gdyż ponieważ albowiem bo... - zaczął Zayn.

- Nikomu innemu się nie chcę i ... - odezwał się Liam.

- Jesteś najmłodszy... - stwierdziła Hanna.

- Najlepiej robisz zakupy... - zaczął się podlizywać Niall oraz puścił mi oko. Czyli, że chce dodatkowe porcje słodkości do swojego tak bardzo tajnego, że aż wcale schowka. Spojrzałem błagalnie na Louisa.

- Przykro mi loczku, ale ja już dziś byłem na zakupach i mam dość. - Tomlinson poczochrał mi włosy, a potem wraz z resztą wpakował się do samochodu. Zanim wszedł, zadzwonił mu telefon i od razu wiedziałem po jego minie, że to Sue oraz że musi ponownie wyruszyć do galerii. Poszedł więc z buta w stronę centrum handlowego, w którym ma się znajdować ta żmija. Współczuł bym mu, ale sam ma czego chce. Zachowuje się jak zakochany naiwny szczeniaczek. Nie możesz się gniewać na szczeniaczki, bo są szczeniaczkami. Chociaż ja wolę kociaczki, tak więc poprawka. Zachowuje się jak zakochany naiwny kociaczek. Nie możesz się gniewać na kociaczki, bo są kociaczkami. Tak, teraz dobrze.

W końcu postanowiłem pójść do tego sklepu. Ja też przecież muszę coś jeść. Plan zemsty jednak już formował mi się w głowie. Nie miałem daleko do supermarketu, jednak musiałem przybrać kamuflaż. Zaszalałem i włożyłem czapkę oraz okulary przeciwsłoneczne. Ja i może szalone potajemne życie. Ale to nie koniec! Na dopełnienie wszystkiego wziąłem DWA wózki! Nie jeden, tylko dwa wózki sklepowe! Ach ta adrenalina.

Ciuch, ciuch, stop, bum, bach, szur, szur. I tak przez cały czas. Jadę, pakuje wszystko co chce itp. i jadę dalej przez alejki z produktami. Boże, jaka nuda! Och, zemsta będzie słodka. Tak ich zrobię, że zobaczą. Obmyślałem szczegóły mojego planu, pakowałem dużo rzeczy do wózków oraz wyłapywałem karcące spojrzenia starszych pań. Nikt nie zabronił brać dwóch, więc o co to halo?! Jestem niewinny! Proszę nie dźgać mnie drutem czy czymś! Haroldzie, ty zaczynasz wariować. Tak wiem, to przez nudę. I nie nazywaj mnie Harold! Nie jestem przecież jakimś sztywnym hrabią z ogromnym brzuchem, tubalnym głosem i niemodnym wąsem! Czyżbyś mi groził? Nie oferuje ci najnowsze wydanie gazetki "Wypierdalaj".

Yyyyy... tak mniej więcej wyglądała moja rozmowa z gościem na opakowaniu zupki chińskiej. Aaaaaa nienawidzę robić zakupów w samotności. Jak dennie!

- I z czego ty się śmiejesz? - powiedziałem zabijając wzrokiem zupkę chińską, która przecież wcale nie została wyprodukowana w Chinach!... chyba... Cisnąłem produktem nieznanego pochodzenia do wózka, a gdy podniosłem wzrok, ujrzałem staruszkę, która patrząc na mnie z przerażeniem zaczęła uciekać szurając swoimi kapciami. W siatce pobrzękiwały jej puszki jedzenia dla kotów. Chciałem coś do nie krzyknąć, ale wyszło mi tylko.

- Too... Ma pani kota? Ja lubię koty! I starsze panie! - po tych słowach przyśpieszyła swoje dreptanie. - Znaczy nie o to mi chodziło! Nie jestem psycholem! Choć pewnie każdy psychol też by tak powiedział! Yyyyy... smacznego dla kota!? - i właśnie w taki sposób Harry Edward Styles został psycholem na tle kotów i staruszek. W takich chwilach człowiek nie wie czy się śmiać czy płakać, a jednocześnie jest zbyt zażenowany by zrobić cokolwiek. W końcu parsknąłem śmiechem, po czym wróciłem do moich szalonych wózków.

Po jakiś 30 minutach, może trochę więcej zajechałem na do kasy. Jak na popołudnie był mały ruch. Zresztą, to lepiej dla mnie. Miałem wypełnione po brzegi pojazdy sklepowe. No, zobaczcie, ja mieć bogate słownictwo, ja znać dużo wyrazy. Chyba powinien walnąć sobie zupką chińską w głowę. Nie! Jednak nie dam tej satysfakcji gościowi z opakowania. KIJ MU W MAKARON! I nie jestem erotomanem, bo gdybym był powiedziałbym "CHUJ MU W MAKARON!" A teraz proszę zapamiętać, zakodować i nie wyrażać się brzydko, bo to nieładnie. Chyba potrzebuje świeżego powietrza. Ten sklep działa na mnie niepoprawnie. Styles co ty pieprzysz?! Także tego.... LICZ KOBIETO SZYBCIEJ TO ŻARCIE, BO CIĘ UGRYZĘ!

Po najdłuższych 10 minutach mojego dotychczasowego życia, w końcu wydostałem się na zewnątrz z okrzykiem "Wolność" popychając moje dwa wózki przed siebie. Wziąłem głęboki wdech i zorientowałem się co zrobiłem. W następnej sekundzie niczym rącza gazela popędziłem za zakupami myśląc "co ja pierdole?!". Biegnąc przez parking zastanawiałem się nad sensem mojego istnienia... Hahahaha nie, tylko Louis mógłby by aż tak pojebany. Myślałem raczej coś w stylu "Dawaj Harry! Leć ile masz siły w tym twoim niewiarygodnie seksownym ciele!" Czasem czuje się jak swoja własna czirliderka. Nie ma to jak utożsamiać się z pomponiarą.

W genialnym stylu złapałem oba pojazdy sklepowe i krzyknąłem, że jest wygrana oraz że jestem miszczem, co za skutkowało kolejną straszą panią, dzieckiem oraz kobietą w średnim wieku uciekającym przede mną. Wiecie, zwykle to ja raczej uciekam przed ludźmi, więc to ciekawa odmiana. Westchnąłem oraz wyciągnąłem swój telefon. Zadzwoniłem po taksówkę. Czas plany wcielić w życie. Po jakimś czasie przyjechała taksówka z moim ulubionym kierowcom.





- Siema Luke! - przywitałem się.

- No cześć Harry. Co tam?

- Wysłali mnie na zakupy, gdzie przestraszyłem 4 osoby i pokłóciłem się z zupką chińską. Czas na zemstę. - zatarłem ręce w szatański sposób.

- Hahahaha jasne. Tak więc słucham. - Luke przez cały czas lekko powstrzymywał się od śmiechu, gdy tłumaczyłem mu mój plan.

- No to wszystko. Jak coś to będziemy w kontakcie. - puścił mi oczko, wsiadł do auta i odjechał. Zaśmiałem się jak psychopata, rozkładając ręce i odchylając głowę. Kontem oka zauważyłam kolejną osobę szybko spieprzającą przede mną. - Pięć. - mruknąłem.

Wyjąłem telefon oraz wystukałem smsa o treści:

Do: Dj Malik/Daddy/Mom Hanna/Nialler/Boo Bear

"Misja: Odebrać zakupy.

Kryptonim: Tak bardzo bardzo bardzo bardzo ważna tajna mision imposible!

Macie czas do 19.00 aby wypełnić misje. Macie odebrać pakunek, który znajduje się w wybranych miejscach. Jak znajdziecie jedno, macie wysłać mi zdjęcie, a dostaniecie wskazówkę do następnego. Wskazówka może być z w różnej formie. Czeka was wielka nagroda, pierwszy wygrywa. Możecie szukać w grupach. Przypominam WIELKA SUPER HIPER ZASZCZYTNA NAGRODA!

Powodzenia, macie jeden kierunek w tym momencie :P"

Wysłałem smsa a następnie zabrałem się za pisanie następnego.

Do: Dj Malik/Daddy/Mom Hanna/Nialler/Boo Bear

"Wskazówka 1: SIUP, ŁUCHUUUUU, SZAAAAMBI BAMBI ŚWIAT WIDZĘ NA OKRĄGŁOOOOOOOOOOO!!!!!
(Macie coś łatwego na początek ;D)"

To rzeczywiście było strasznie łatwe, więc szybko będą wiedzieć o co chodzi. Hahaha... szczególnie Louis. Schowałem telefon do kieszeni, włożyłem ręce w kieszenie mojej bluzy i spokojnym krokiem ruszyłem w stronę domu. Zacząłem się rozglądać. W gruncie rzeczy uwielbiam Londyn z jego wszystkimi wadami oraz ogromnymi zaletami. Wiążę z tym miejscem masę pozytywnych wspomnień, które będę pamiętał już zawsze. Tu spełniają się moje marzenia. Można by powiedzieć, że mam wszystko, ale wcale nie jest tak kolorowo i pięknie. Tylko te pozytywne aspekty bycia w zespole znacznie przeważają. To coś więcej niż zespół, stali się moją rodziną. To warte więcej niż cokolwiek, przyjaźń na całe życie. Dlatego tak nienawidzę wręcz Sue Jackson. Odebrała mi mojego Boo Beara! Jeszcze przedtem Zayn chodził z podobnym pasożytem w postaci Jessici, przyjaciółki Sue. Jednak on ogarnął się bardzo szybko. Na szczęście! Martwię się o Louisa, zaczyna tracić swój wyjątkowy błysk w oku. Jest coraz mniej dziecinny, swobodny i po prostu louisowaty. Nie mogę do tego dopuścić, jednak też nie za bardzo mam co zrobić. Tak bezsilność jest cholernie wkurwiająca.

Kurwa... wpadłem na kogoś... Zobaczyłem śliczną blondynkę, która obecnie znajduje się na chodniku i wydaje jęk bólu. Wszystkie jej rzeczy leży rozrzucone wokół. Co mam teraz zrobić? Powinienem jej pomóc, prawda? Przeprosić, oczarować niebanalnym urokiem czy pozbierać jej rzeczy? Powinienem był zrobić cokolwiek, jednak ja stałem jak kołek. Poczułem, że zmiękły mi nogi na jej widok. Po raz pierwszy poczułem się w ten sposób. Lustrowałem każdy kawałek jej idealnego ciała szeroko otwartymi oczami, poczułem suchość w gardle, zacząłem się pocić, ale przede wszystkim nie mogłem się poruszyć. WOW!


SOBOTA:

(Perspektywa Caroline)

Obudziłam się w swoim łóżku i nie mam zamiaru go opuszczać a zawłaszcza o tak wczesnej porze jest dopiero 6:17 a.m a ja nie śpię szok. Leżałam sobie i rozmyślałam nad wszystkim na przykład:
Co by był jakbym spotkała Zayna?
Co by było gdyby wrócił do Bradford?

Nic by nie był on po prostu o tobie zapomniał i pociesza się po tobie-odezwał się upierdliwy głosik w mojej głowie. Może on ma racje nie powinnam zakłócać jego życia łącze co zrobić jak nie mogę o nim zapomnieć. To takie cholernie wkurzające, że każdego faceta porównuje do niego. Koniec tego dobrego trzeba się wziąć za siebie. Wstałam i podreptałam do łazienki zrobiłam poranną toaletę i ubrałam to w końcu i tak się nigdzie nie wybieram:




Weszłam do kuchni i od razu włączyłam radio gdzie leciało Taylor Swift-I know You Were Trouble aż pomyśleć że ta piosenka idealnie pasuje mi do dzisiejszego dnia. Nagle usłyszałam One Direction - Tell Me A Lie co oznaczało iż ktoś chce się ze mną skontaktować pobiegłam do salonu gdzie wczoraj po wyścigach w sumie to dzisiaj zostawiałam go odebrałam nie patrząc na wyświetlacz:

(Rozmowa telefoniczna)

- Tak?

- Hej skarbie przepraszam, że cię obudziłem ale chciałem ci przypomnieć, że dzisiaj o 16:00 przyjeżdżają nowy właściciel mieszkania mamy nadzieję z mamą, że znalazłaś sobie coś a jak nie to wracasz do Bradford - no tak mój kochany Tatuś.

Na śmierć zapomniałam, że mam się dzisiaj wyprowadzić super. Gdzie ja znajdę mieszkanie w kilka godzin nie pomijając, że muszę się spakować. hotel odpada bo zaczął się sezon letni więc miejsca zajęte
a w byle czym ja nie będę spała jakieś standardy trzeba zachować.

- Hej Tato tak pamiętam i nie martw się nie wracam do was - odparłam nie mam zamiaru jechać do Bradford i przeżyć tego od nowa. Nie ma mowy o co to to nie.

- Szkoda bo dziewczynki i Patrycja tak się cieszyły na myśl o tym, że wrócisz do Bradford-powiedział ze smutkiem - Pamiętaj, że zawsze możesz jechać do wujka-Ta już pędzę żeby mi wypominał, że nie chodziłam do jego szkoły i jeszcze, że skończyłam ją wcześniej. Śmieszni są.

- Nie mogę rozmawiać bo mam jeszcze kilka rzeczy do spakowania-powiedziałam bo ta rozmowa mogłaby trwać w nieskończoność.

- Pa kochanie trzymaj się i zadzwoń czasami - powiedział i się rozłączył.

(Koniec rozmowy telefonicznej)

I co ja teraz zrobię nie no ja to się potrafię urządzić. No Car rusz głową gdzie możesz nocować do póki nie znajdziesz mieszkania Alex odpada bo będzie chciał się umówić, Tom też bo ma Emmę, u Conora nawet mi się nie śni raz tam spałam i dla pewnego kolesia źle to się skończyło. Do wujka Jamesa nawet mi się nie chce Hannah odpada bo ona mieszka z całym One Direction a co się wiąże z tym, że z Zaynem. Ale chwila ona miała mieszkanie w Londynie dobra dzwonie do niej. Jeden sygnał drugi, trzeci nic spróbowałam jeszcze trzy razy i nici pewnie jest w pracy. Do kogo by tu zadzwonić no myśl Caroline no wiem...

(Perspektywa Liama)

Siedziałem z chłopakami w salonie i oglądaliśmy jakiś filmy, na którym chyba nikt się nie skupił no ale cóż. Każdy z nas nad czymś rozmyślał tylko o czym a co mi zaszkodzi po-dedukować dobra zaczynamy:

Lou: Ten to pewnie myśli o swoim plastiku lub o pewnej niebieskowłosej;

Niall: Tego to trudni rozgryźć. Zapewne myśli co by teraz zjeść;

Harry: Jaką laskę poderwać-ten to tylko o jednym więc to nie jest trudne;

Zayn: Pewnie o tym jak wywiązać się z zakładu no ale cóż;

A ty o czym myślisz?? Odezwała się moja podświadomość. Jest wcześnie a Hannah musiała jechać do pracy biedna gdybym mógł jej pomóc tylko raczej bym jej przeszkadzał albo ona nie chce mojej pomocy uzna mnie za natrętnego. Mój wewnętrzny monolog przerwał mój telefon popatrzyłem na wyświetlacz a tam zdjęcie Car. Ona to sobie potrafi idealny moment wybrać no dobra przecież nie odrzucę bo chłopacy się na mnie patrzą jak na jakiegoś kosmitę odebrałem i od razu usłyszałem:

(Rozmowa telefoniczna)

- Hej Li potrzebuje pomocy

- Hej Diego - no przecież nie powiem "hej Caroline" bo mi powiedzą, że nie przedstawiłem im dziewczyny

- Okej?! Rozumiem masz koło siebie chłopaków idź gdzie indziej musimy porozmawiać - rozkazała oo taki ton Car mi się nie podoba czyli na serio potrzebuje pomocy. W stałem i poszedłem do kuchni

- Hej kochana jak chcesz zaprosić mnie na kolację z Hanną to z chęcią wpadniemy zrobisz swojego słynnego kurczaka - kocham kuchnię Caroline nie wiem jak Zayn mógł z niej zrezygnować taki skarb to bym pod poduszką trzymał nie no może to lekka przesada w piwnicy już lepiej.

- Nie Liam słuchaj mama pytanie to mieszkanie Hanny co maiła zanim z wami zamieszkała jest wolne? - spytała z nadzieją.

- Nie jakiś tydzień temu je sprzedaliśmy a co?

- No to klapa zamieszkam pod mostem albo zatrudnię się w burdelu.

- Diego zaraz u ciebie będę - powiedziałem gdyż do kuchni wszedł ex Car.

(Koniec rozmowy telefonicznej)

- Jadę do kolegi - powiedziałem i już chciałem wyjść gdy w drzwiach stanęli chłopacy.

- Czemu my go nie znamy? - spytał Tommo.

- Poznacie go wieczorem może jak się zgodzi a z tego co zrozumiałem nie ma innego wyjścia-powiedziałem ale oni dalej byli fochnienci - I nikt nie jest ważniejszy od was - na co zrobiliśmy wielkiego miśka.

- Dobra dość tego jadę ratować damę w opresji.

- Damę?!! - Harry.

- W opresji?!?!?! - dokończył Zayn.

- No... bo... a go tak nazywam taka moja kochana panienka - wytłumaczyłem szybko ich wymieniłem i wsiadłem do swojego Range Rovera i ruszyłem do Evans. Gdy dotarłem na miejsce jak zwykle parking podziemny zawalony sportowymi cackami. Ciekawy jestem ile ten ktoś na nie kasy wydał. Ruszyłem do windy wjechałem na piętro i wszedłem do środka bez pukania.

- Caaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaar!!!! - wydarłem się bo nigdzie jej nie widziałem.

- Nie drzyj się tu jestem. Pomóż mi znaleźć mieszkanie w jakieś dwie godziny spakować się w drugie dwie i przewieźć to do nowego mieszkania. Proszę jestem z zdesperowana - powiedziała i zrobiła minę kotka ze Shreka a tym dużym niebieskim oczom się nie da odmówić

- Zadzwońmy do Hanny ona coś wymyśli.

- Nie odbiera.

- To do niej jedziemy - powiedziałem a ona przytaknęła.

- Dobra tylko się przebiorę daj mi dwie minutki.

- Nie wyrobisz się.

- Nie jestem taka jak inne żeby nakładać godzinę makijaż ja jestem naturalnie piękna.

- I skromna jak zawsze-zaśmiałem się a ona tylko pokiwała głową i pobiegła do góry. No nie powiem dwie minuty później była już na dole ubrana w to:





- Bosko wyglądasz - skomplementowałem ją bo na prawdę wyglądała pięknie.

- Oj Li bo się Hanna dowie, że podrywasz jej przyjaciółkę.

- Nie wiem o czym mówisz- wytknęłam jej język. Właśnie kierowaliśmy się do mojego auta gdy Car zmieniła trasę - Moje auto jest tu - wskazałem na Range Rovera.

- A mój pojazd tu - wskazała na Hondę.

- Nie jadę na tym z tobą  - wolałem jej to już uświadomić.

- Oczywiście kochany ty kierujesz a i nie mam kasków.

- No dobra jedziemy - powiedziałem po chwili na co ona się ucieszyła.

- Tu masz kluczyki. Nawet nie wiesz jak się cieszę dawno z tobą nie jeździłam - odparła i dała  mi buziaka w policzek. Wsiadłem na motor i go odpaliłem na co on wydał z siebie przepiękny ryk kocham jazdę na motorze ale przez zespół często nie jeżdżę a Car mi to umożliwia.

 - Wskakuj - jak powiedziałem tak zrobiła objęła mnie i ruszyliśmy.

Jechaliśmy z zawrotną prędkością przez zatłoczone ulice Londynu na co mogłem sobie wyobrazić jak nie jeden facet zazdrości mi nie motoru tylko blond piękności siedzącej za mną. Car lubi jeździć bez kasku choć by dlatego, że jak to mówi Hanna "kocha czuć wiatr we włosach". Po zaledwie 5 minutach drogi gdzie autem było by 15 dojechaliśmy od siedzibę Modestu. Ruszyliśmy do wejścia przywitałem się z ochroniarzami i myślałem, że będą pytać kto to Caroline ale oni się z nią normalnie przywitali czy ja o czymś nie wiem. Skierowaliśmy się na odpowiednie piętro i weszliśmy do gabinetu ale nie zastaliśmy tam mojej Hanny. Gabinet był pusty więc ja zasiadłem n wygodnym fotelu biurowym a Car na biurku ta to nigdy się nie nauczy, że tam się nie siada Hanna ją zabije zresztą ona nikomu nie pozwala siadać na JEJ biurku tylko on może.Po jakiś 15 minutach do gabinetu weszła Hanna ubrana tak:





No nie powiem zatkało mnie na jej widok Wow wyglądała genialnie idealni w ogóle ona jest taka perfekcyjna.

- Hej co wy tu robicie? - powiedział na wejściu.

- Potrzebuję pomocy. Do 16 mam opuścić mieszkanie i nie mam gdzie zamieszkać pomóż i znaleźć mieszkanie w dwie godziny - Car ręcz błagała.

- Nierealne - odparła Hanna szybko nalewając do trzech szklanek wody najpierw podała ją Car a potem wzięła swoją i drugą podała mi na co ja jakby to powiedział pościłem jeden z uśmiechów na podryw - Jest jedno wyjście - i tu spojrzała na mnie.Czy ona chce żeby Car z nami zamieszkała. Chyba tak więc kiwnąłem twierdząco głową - Zamieszkasz z nami-na te słowa nasza Panna Evans wypluła wodę, którą akurat piła.

- Pogięło was!!! Nie zamieszkam pod jednym dachem z Zaynem a jak już to dostanie na wejściu - powiedziała a raczej się na nas wydarła aż Hanna usiadła mi na kolana.

- Dobra tylko go za bardzo nie uszkodź - odparła obojętnie Hanna.

- Okej.

- Nie rozumiem kobiet czy one mogą wszystko? - spytałem.

- Tak - powiedziały razem.

- Liam pomóż jej się spakować a ja załatwię transport tylko kochana powiedz mi czy będziesz jeszcze coś przewoziła do Bradford?

- Tak kilka rzeczy.

- Dobra załatwiam dwie ekipy do przeprowadzki aby wam pomogli mamy mało czasu - jak powiedziała moja piękność tak też zrobiliśmy

(perspektywa Caroline)

Wróciłam z Li do mieszkania i szybko się podzieliliśmy obowiązkami on pakował do kartonów wszystkie zdjęcia,płyty i różne takie drobiazgi natomiast ja zajęłam się sowim pokojem po jakiś 2 godzina chyba byłam spakowana. Ekipa do przeprowadzek już była i jedna z ciężarówek odjechała do Bradford a druga do willi 1D choć w sumie spokojnie zmieściło by się do auta Payna ale nie tam tylko mogą jechać moje walizki. Zostało mi tylko zadzwonić do chłopaków w sprawie aut. Połączyłam się z Tomem, Conorem, Eddim, Jackem i  Alex'em rozmową zbiorową i po dwóch sygnałach usłyszałam to samo powitanie:

(Rozmowa telefoniczna)

- Hej piękna.

- Hej skarby mam sprawę - odparłem tak samo entuzjastycznie jak oni.

- Wal śmiało skarbie - nie no normalnie zajebie Alexa.

- Jak tam Anastazja?! - warknęłam do niego.

- Car spokojnie gadaj co chcesz? - uspokoił mnie Tom temu bym wybaczyła ale Alex już przegina. Nie może dać już sobie spokoju po 10 koszach ode mnie.

- Odbierzcie moje cacka z garażu bo zapomniałam was poinformować ale się przeprowadzam

- Coooo!!!!!!!!!!!! - oni są genialni pięciu facetów wydzierających ci się do telefonu nie no genialnie.

- Spokojnie przecież zmieniam tylko budynek a tam mają za mały garaż na moje 11 aut więc lądują w hangarze Alexa.

- No dobra coś jeszcze? - spytał Ed.

- Tak kupcie mi jakieś auta no nie wiem może Range Rovera.

- Coś się skołuj - powiedział Jack. No tak zapomniałam jego ojciec ma salon samochodowy.

- Jesteście wielcy.

- Nie tylko nasze - zaczął Alex.

- Zamkniesz się w końcu - wydarliśmy się wszyscy po czym zaczęliśmy się śmiać.

- Dobra wyślę do Toma sms'a z namiarami ok a teraz spadam dalej się pakować pa.

- Pa.

(Koniec rozmowy telefonicznej)

Zeszłam na dół gdzie w moim pustym już salonie siedział Liam. o nie takim pustym bo meble zostały.

- Hanna dzwoniła i mówiła, że będzie czekała w domu a za jakieś 15 minut przyjdą nowi właściciele mieszkania-poinformowała mnie - będzie mi brakowało tego mieszkania mieszkałam w nim krótko bo dwa lata ale się przywiązałam i nie wiążą się z nim złe wspomnienia po za kilkoma przepłakanymi nocami ale to przeszłość - powiedziałam kładąc głowę na ramię Liasia.

- Wiem, że ci będzie ciężko z Zaynem w jednym domu ale musimy to wytrzymać - pocieszał mnie. Po tym zapadła cisza którą przerwał dzwonek do drzwi. Payno wstał i poszedł je otworzyć po czym po chwili stanął w progu salonu stanęła wysoka blondynka o niebiesko szarych oczach a w ręku trzymała klatkę najprawdopodobniej ze swoim zwierzakiem jak się po chwili okazało kotem nie cierpię tych małych bestii. Stanęłam na przeciwko niej i się przedstawiłam:

- Caroline Evans.

- Klaudia Danwers miło mi - powiedziała blondi dobra nie aż mi Hanna mówiła nie oceniaj ludzi po okładce i w tym przypadku ją popieram ona wydaje się całkiem spoko.

- Jeżeli zapomniałam czegoś lub jesteś niezadowolona w kuchni na lodówce wisi numer do mnie więc dzwoń a teraz cię zostawiamy w twoim królestwie - powiedziałam i wyminęłam ją w drzwiach rzucając krótkie część - A klucze masz tu-podałam jej aż trzy pary moje mamy i taty.Coś czuję,że na jednym spotkani z tą dziewczyną się nie skończy. W pozytywnym sensie tych słów znaczenia.

Zjechałam windą do podziemnego garażu gdzie czekał na mnie mój przyjaciel tak Liama mogłam nazwać swoi przyjacielem wiedział o mnie wszystko po z małymi szczegółami takimi jak na przykład, że biorę udział w nielegalnych wyścigach.

- No popatrz tyle tu sportowych cacek było wpadło kilku gości i je zgarnęli pewnie w jakiś nielegalnych wyścigach uczestniczą albo nie wiem ci narkotyki sprzedają. Nie wiem co by zrobił jakbym się dowiedziała, że koś z moich bliskich się ściga - Lim wygłaszał swój monolog ruszając z garażu a mnie wzięło na wspomnienia.

(Retrospekcja)

Niegdyś zakochani nastolatkowie siedzący na brzegu jeziora w swoich objęcia wpatrzeni w zachód słońca:

- Będziemy mieszać razem dom z ogródkiem gromadka dzieci i pies - powiedział pewien tego co obiecuje.

- Zawsze razem obiecujesz - odparła patrząc mu się prosto w jego karmelowe hipnotyzujące tęczówki.

- Tak i nic tego nie zmieni.

(Koniec retrospekcji)

Tyle obietnic padło,czułych słów za wiele tego jak ja mam funkcjonować z nim pod jednym dachem patrząc na to jak on próbuję sobie ułożyć życie.

- Liam co by było jak bym umarła wszyscy by mieli spokój Zayn spokojnie mógłby ułożyć sobie życie i być szczęśliwym - zapytałam a łzy chciały znaleźć upust ale im na to nie pozwoliłam

- Nawet tak nie mów nie wiesz ile razy on chciał cię znaleźć na początku X-Factora nam o tobie opowiadał a jak chciał się dowiedzieć gdzie jesteś ale zapadłaś się jak kamień w wodę nikt nie wiedział gdzie ty jesteś.

- Brakuje mi go tak cholernie mi go brakuje tych chwil Liam to bardzo boli - teraz już nie wytrzymałam i łzy mi poleciały.

- Daj mu czas wszystko się naprawi - pocieszał mnie dalej już  drugi raz.

- Jak znajdzie nową dziewczynę i będzie mi za trudno mieszkać nie obrazisz się z Hanną ja odejdę bez słowa? - spytałam

- Nie będzie tak zobaczysz ale mogę ci to obiecać jak ci tak zależy - po tym zapadła cisza al Li próbował mnie rozweselić i i udało u się po puszczeniu Tell Me A Lie nie no kocham tam ich piosenkę zaczęliśmy śpiewać i się wygłupiać. Akuratnie gdy się piosenka skończyła wjechaliśmy na podjazd willi 1D. Wysiedliśmy Liam wziął moje walizki a ja weszłam do środka bez obaw że on tam może być. W kuchni zastałam Pannę Malik po chwili dołączył do nas Li i przywitał się z nią buziakiem w polika na co on się lekko zarumieniła no ja nie wiem kiedy oni w końcu będą razem.

- Hej skarbie pokarze ci twój pokój a Liam dokończy kolacje - powiedziała.

- Oczywiście ko... Gdzie jest reszta?? - ten to zawsze umie wybrnąć z sytuacji.

- Chłopaki poszli do kina i nie wiem kiedy wrócą więc idę mojej kochanej Car pomóc się rozpakować. Poszłyśmy na górę jak myślałam dostałam pokój koło Louisa i będę dzieliła z nim łazienkę. Mój pokój wyglądał tak:





Podczas rozpakowywania Hanna odkryła moją gitarę no tak zapomniałam o niej:

- Zagraj mi coś błagam - zaczęła marudzić

- Okej  ale ostrzegam dawno tego nie robiłam więc wiesz - usiadłam na łóżku, przejechałam palcami po strunach i zamknęłam oczy i zaczęłam grać tak jakoś wyszło, że zaśpiewałam Little Things.

- To było genialne - powiedziała dalej zaszokowana Hanna.

- Dobra kończymy rozpakowywanie i idziemy pomóc Liamowi robić kolację - zasądziłam a Hanna zauważyła, że nie chcę drążyć tematu.

Po rozpakowaniu zeszłyśmy na dół gdzie Liam robił sos do spaghetti więc Hanna postanowiła mu pomóc a ja się z nich śmiałam. Nagle do kuchni wpadła Niall z okrzykiem "Jestem  głodny dajcie mi jeść"  zaraz za nim Lou z tekstem "Spada mi poziom marchewek we krwi" za nim Harry "Dajcie i żelki na uspokojenie".

- Co to za ślicznotka - zapytała Hazza z uwodzicielskim uśmiechem.

- Gdzie mój braciszek? - spytała.

- A co nas twój brat zaraz nam ją zabierze i co? - warknął Lou.

- Ona już była jego debile - powiedział Hanna tryumfalnie się uśmiechając.

- Kto był mój - zapytał Zayn wchodząc do kuchni.

- Ja - odpowiedziałam a on stanął jak wmurowany.

- Mamy nadzieję, że nie macie nic przeciwko, że Caroline z nami zamieszka na jakiś czas - poinformował ich Payne.

- Nie no coś ty - odparli chórem bez Malika.

- Dlaczego zniknęłaś, nie odzywałaś się a teraz co sobie myślisz wrócisz i będzie wszystko dobrze uwierz nie będzie!! - wydarł się a mnie. Zabolało i to bardzo ale ja mu tego nie pokarzę.

- Dlaczego ja zniknęła nie odzywała się to ty obiecałeś, że wrócisz, że pomimo rozłąki będziemy codziennie rozmawiać a ty co tak po prostu zapomniałeś. Nie martw się zabawię tu nie długo znajdę mieszkanie i już mnie tu nie ma. Będziesz mógł sobie spokojnie ułożyć życie a ja ci już nie będę przeszkadzała!! - odkrzyknęłam mu.

- Nie jesteś tą samą Caroline jaką znałem z Bradford jesteś bezuczuciową szmatą... - i w tym momencie przegiął więc wycelowałam mu liścia i zwyczajnie w świecie wyszłam.

(Perspektywa Zayna)

Dałem ciała na całej lini co ja sobie wyobrażałem, że się na nią wydrę i co:

- Pogięło cię gościu - naskoczył na mnie Lou.

- Jak tak mogłeś ją potraktować jesteś taki głupi czy co najpierw chcesz ją znaleźć a teraz tak potraktowałeś - wulkan Hanna właśnie wybuchł.

- Zastanów się co chcesz a nie - dokończył Louis a mnie wyrzuty sumienia wzięły.

- Idę po Car a wy siadać to stołu zjemy kolację. A ty Zayn nie schrzań tego - powiedział Liam i poszedł do góry. A my zasiedliśmy do stołu panowała pomiędzy nami napięta atmosfera. Liam wszedł do kuchni a ja spojrzałam gdzieś w  głębi mnie miałem nadzieję, że jednak zejdzie i zje z nami tą cholerną kolację "Co ty sobie wyobrażałeś najpierw na nią wrzeszczysz a teraz co" upierdliwy głosik się odezwał. Wstałem od stołu i poszedłem do góry stanąłem przed drzwiami jej nowego pokoju i zapukałem.

- Nie chcę z nikim gadać-usłyszałem jej głos taki spokoju i opanowany. Pomimo jej zakazu wszedłem do środka gdzie stał do mnie tyłem wpatrzona w okno i nawet zdążyła się przebrać.

- Po co przyszedłeś jeszcze ci mało - spytała dalej nie wiem skąd on wie kiedy ja się zbliżam choć ja też często wiem kiedy ona się do mnie zbliża.

- Nie przepraszam nie wiem co ja sobie wtedy myślałem.To był dla mnie szok, że się pojawiłaś. Przepraszam za to, że zniszczyłem to co było między nami i wiem, że nie maa na co liczyć ale cholernie brakuje mi rozmów z tobą twojej obecności i... - przerwałem bo wiem, że jak jej to powiem to me pogorszyć swoją sytuację - Wybaczysz mi? - obróciła się do mnie przodem w jej oczach można było wyczytać smutek, żal i tęsknotę?!

- To ja przepraszam, że się znowu pojawiłam w twoi życiu - powiedziała a ja nie wiem dlaczego ale miałem wielką ochotę ją przytulić. Złapałem ją za rękę i pociągnąłem w moją stronę na co ona wpadła w moje ramiona jak mała dziewczynka zawsze była taka drobna ale teraz coś się zmieniło jest silniejsza i schudła i to strasznie.

- A teraz jak na spowiedzi co dzisiaj jadłaś? - spytałem bo co zrobić trzeba dbać o tą kruszynkę.

- Nie wiem w tym tygodniu może zjadłam jeden obiad i trzy banany - odparła odchylając lekko głowę dzięki czemu mogłam spojrzeć w jej duże niebieskie oczy.

- No to chodź trzeba coś zjeść i nie przyjmuje odmowy. - złapałem ja za rękę i się od niej odsunąłem na co on wydała z siebie cichy jęk niezadowoleni a ja się na to zaśmiałem. Zeszliśmy na dół reszta siedziała w salonie i coś oglądała przy zgaszonym telewizorze. weszliśmy razem do kuchni porcja dla mnie i Car była zostawiona więc siedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść. Po chwili odstawiłem pusty talerz na bok.

- Co ty na to, żeby zrobić im deser? - powiedziała szeptem wstając i zbierając naczynia po czym wstawiła je do zmywarki Wstałem od stołu i stanąłem za Caroline objąłem ją w pasie na co ona cicho pisnęła. A ja zachichotałem zaczęliśmy robić deser przez cały czas gdy go robiliśmy czułem na sobie czyjś wzrok i to nie była Car. Efekt końcowy wyglądał tak:





Ustawiłem sobie na tacę cztery talerzyki a Car trzy. Jak weszliśmy do salonu Hanna i Liam czytali gazety do góry nogami Harry udawał, że śpi Lou i Niall oglądali wyłączony telewizor.

- MAMY DESER - wydarła się Carola na co oni wszyscy się ożywili. Deser zjedliśmy opowiadaniu o sobie a raczej Car na odpowiadaniu na durne pytanie chłopaków na przykład:
Jakim byłem chłopakiem?
Czy jestem dobry w łóżku?

A zadziwiające jest to z jaką lekkością odpowiadała na te pytania.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
To radio ma genialną playlistę, prawda? I weź tu się dziewczyno skup.
Nie będę się tłumaczyć, że to moja wina, a nie dziewczyn itp. Tylko oddajemy wam rozdział. Piszemy dla przyjemności, więc to z mojej strony nie jest wybitne czy na wysokim poziomie. Wątpię by kiedykolwiek było popularne. Mnie w zupełności wystarcza to, że jest. I nie przejmuje się krytyką tylko ją rozważam (y).
A i jeszcze co do dni, to jeszcze ten tydzień i już nie będziemy mieszać w dniach. Mamy nadzieję, że jeszcze jakoś ogarniecie :P
Koniec paplania, pozdrawiamy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

ZAPRASZAMY też na aska:  http://ask.fm/wariatki125