sobota, 1 lutego 2014

Rozdział 7

(perspektywa Caroline)

Dziś byłam umówiona z Maddie, miałam ją odebrać z pod szkoły. Nie było mi to za bardzo po myśli, ale co on mi zrobi pod szkołą o ile wiem to ta cała lalunia z którą się teraz prowadza jest dla niego ważna. No dobra dość użalania się nad sobą trzeba się przebrać, przecież w dresach nie pójdę. Wyszłam z salonu i ruszyłam do siebie do pokoju, weszłam do garderoby i nie wiedziałam co ubrać. Po dłuższej chwili wybrałam to:



Jak już wybrałam idealny strój poszłam wziąć prysznic pomalowałam się i wyprostowałam włosy. Spojrzałam na zegarek który wskazywał 10:00, czyli mogę się jeszcze po szlajać, bo Maddie kończy lekcje o 13:45. Zeszłam do podziemnego garażu i jedyną moją decyzją do podjęcia to które auto wybrać po zastanowieniu wybrałam mojego ulubieńca Gemballa-Mclaren:


Kocham to auto za to jak wchodzi w zakręty za moc silnik po prostu za wszystko. Wsiadłam za kółko i odpaliłam to cacko. Na nos okulary przeciwsłoneczne:


Wyjechałam z garażu i postanowiłam jechać do Toma sprawdzić co u niego, ale za nim to zrobię muszę odwiedzić Conora, czyli przejażdżka do niebezpiecznej części Londynu. Nie przeszkadzało i to bo jak to nie jeden powie mam respekt na mieście. W jechałam na ulicę którą zamieszkuje Conor zaparkowałam pod blokiem i wysiadłam z auta. Gdy wchodziłam do bloku słyszałam za sobą gwizdy ale mnie to nie rusza stanęłam przed drzwiami do mieszkania Conora i pociągnęłam za klamkę ale było zamknięte czyli jest w pracy, wow, w końcu się do pracy wybrał albo po towar. Mniejsza z tym, jadę do Toma. Jak wyszłam z bloku wokół mojego auta stał pełno gapi jak ja takich nie nawiedzę.

- Wypierdalać - krzyknęłam a oni jak jeden mąż zaczęli spierdalać. I tak ma być pomyślałam. Zanim pojechałam do przyjaciela postanowiłam nacieszyć się jazdą oraz minimalnymi korkami o tej porze. Długo jeździłam po Londynie ciesząc się pięknymi, ale przy prędkości z którą jechałam, szybko znikającymi widokami za oknem. Zajechałam w końcu pod dom Toma. No nie powiem umie się chłopak ustawić żeby taką willę sobie wystawić:


Stanęłam przed drzwiami i zadzwoniła nie wypada wpadać do niego bez pukania, to nie Conor. Po chwil otworzyła mi jakaś brunetka ładna brunetka :


- Yyyy... Jest Tom? - spytałam lekko zmieszana mój najlepszy kumpel wyrwał taką laskę.

- Ty to na pewno Caroline? - spytała.

- Taaak?

- Oj chodź on ci wszystko wyjaśni - powiedziała i pociągnęła mnie w głąb domu. Po chwili ujrzałam mojego kumpla siedział na sofie w salonie w szarych dresach bez podkoszulki. Czy ja już mówiłam, że on ma boską klatę?

- Tomi - powiedziałam i podeszłam do niego i dałam przyjacielskiego buziak w policzek - Co ty mi nic nie mówisz, że taką laskę wyrwałeś - powiedziałam i wskazałam ruchem głowy na brunetkę, która się zaczerwieniła.

- Po pierwsze nie laskę tylko Emmę moją dziewczynę - powiedział i mnie szturchnął w ramię.

- Miło mi cię poznać uważaj na tego typka bo potrafi rozpierdalać śmiechem - powiedziałam i podałam rękę dziewczynie a ta ja uścisnęła.

- Tak wiem - odparła.

- Co cię do mnie sprowadza - spytał Tom.

- Od kiedy nie mogę odwiedzić mojego przyjaciela?

- Nie no możesz tylko wiesz mamy z Emmą inne plany - powiedział i objął Em ręką w pasie.

- Tak na serio chciałam się spytać czy będziesz w piątek... wiesz gdzie - powiedziałam i się uśmiechnęłam.

- Tom mnie zna z wyścigów - powiedziała Em.

- Sorki myślałam, że Tom nie chce cię w to mieszać.

- Tak będę - odparł.

- To ja spadam - powiedziałam i podeszłam do tej dwójki i przytuliłam. Wróciłam do mojego auta i spojrzałam na wyświetlacz komórki na której widniało najnowsze zdjęcie mojego ex.

No tylko nie po to ja się patrzę żeby popatrzyć sobie co ten idiota spieprzył tylko po to aby sprawdzić godzinę i doznałam szoku była już 20 po 13 szok, czyli jadę po Maddie. Najwyraźniej długo jeździłam po mieście. Gdy zajechałam pod szkołę zaparkowałam na wprost schodów prowadzących do wejścia. Wysiadłam z auta i siadłam na jego masce po chwili przysiadła się do mnie Hanna ubrana w to:


- Hej - powiedziała.

- No hej - odparłam.

- Co cię tu sprowadza? - zapytała.

- Jestem umówiona z Maddie. - spojrzała ma mnie pytającym wzrokiem. - To jest przyjaciółka mojego przyjaciela. Wczoraj ją poznałam, świetna jest! Ty wiesz, że nie pokonałam jej na motorze?!

- Na serio?! - zdziwiła się. Kiwnęłam głową na tak. - No to naprawdę nieźle, musisz mi ją przedstawić - uśmiechnęła się.

- Koniecznie. - odwzajemniłam gest. - Opowiem Ci o niej przez Skype, jak wrócę ze spotkania. Ta sama godzina co zwykle?

- Tak. Liam pomógł mi wczoraj, więc na dziś mam o wiele mniej roboty.

- Liam powiadasz? - posłałam jej lekko cwaniacki uśmieszek. - Chce usłyszeć relację z tej jego "pomocy" - zakreśliłam palcami w powietrzu cudzysłów, za co dostałam w ramię. - A propo, co ty tu robisz?

- Mam zabrać chłopców na spotkanie z Paulem. Muszą poznać swój plan zajęć na ten miesiąc. - w odpowiedzi kiwnęłam głową.

- Ładnie wyglądasz - powiedziała nagle i pomiędzy nami zapadła cisza, ale nie była on krępująca. No ale jak to Hanna musiał ją przerwać - Wiesz tak sobie pomyślałam, że jak by cię teraz zobaczył to by się od nowa zakochał - powiedziała a ja na jej słowa zachichotałam.

- Ty też się prezentujesz niczego sobie. - stwierdziłam i zadzwonił dzwonek. Przytuliłam mocno Hannę i ponownie założyłam okulary przeciwsłoneczne. Moja przyjaciółka odeszła i wsiadła do swojego auta. Po jakiś dwóch minutach ze szkoły zaczęli wychodzić uczniowie. Usiadłam na miejscu kierowcy i z tam tąd obserwowałam tłum. Większość już wyszła, na szczycie schodów zobaczyłam One Direction z dwiema dziewczynami. Liam szedł już w stronę Hanny z wielkim uśmiechem na twarzy, Harry wodził wzrokiem po, jak mi się wydaję prawie wszystkich pozostałych dziewczynach na placu przed szkołą. Zayn rozmawiał ze swoją lalunią, przewróciłam oczami, jak ona w ogóle wygląda?! Cieszcie się, że nie musicie tego widzieć! Odwróciłam natychmiast wzrok i zatrzymałam go na Niallu, który jadł kanapkę oraz przysłuchiwał się kłótni Louisa i Maddie. Tak, dobrze przeczytaliście. Nie wiedziałam, że oni się znają. Nie słyszałam o co się sprzeczali, ale musiało być ciekawie sądząc po minie Nialla. Blondynek raz był zdziwiony, raz pękał ze śmiechu i pluł kanapką, jednak więcej było tych momentów, kiedy powstrzymywał śmiech lub po prostu go nie powstrzymywał. Natomiast Maddie i Lou mieli wściekłe wyrazy twarzy i krzyczeli. Słyszałam ich, jednak nie rozumiałam co mówią. W pewnym momencie byłam przekonana, że dziewczyna zaraz uderzy go i najprawdopodobniej zrobiła by to gdyby nie Matti. Mój przyjaciel przytulił ją od tyłu, powiedział coś do Louisa, któremu wcale wyraz twarzy nie złagodniał, po czym wziął Maddie na ręce i odwrócił się do Jacka, Eddie'ego oraz Conora. Aaaa, to dlatego go nie było w domu! Ciągle zapominam, że oni chodzą do szkoły, a Tom buntownik zrobił sobie wagary, nieładnie... Twarz niebieskowłosa rozpromieniła się w momencie gdy Mat jej dotknął i szeroki uśmiech jej nie schodził z twarzy. On postawił ją na ziemi, a ona przytuliła każdego z chłopaków, Matti dostał także buziaka w policzek (Maddie musiała stanąć na czubkach palców, by dosięgnąć do jego policzka. Ona jest tak słodko niziutka), powiedziała coś do wszystkich. Jack wskazał ręką na mój samochód, a ona pomachała w moją stronę. Oczywiście jej odmachałam, ale natychmiast potem puknęłam się w czoło. Idiotko, masz przyciemnianie szyby, nie zobaczy cię! Turkusowowłosa przytuliła Harry'ego, Liama (który przyszedł pośpieszyć chłopców), Nialla (temu dodatkowo ukradło spory kęs kanapki), Louisa pominęła ostentacyjnie (nim po chwili zajęła się bardzo skąpo ubrana tapeciara. Wolałam bym tego nigdy nie ujrzeć...), Zayna przytuliła, ale jakoś tak sztywno (dziwne...), ale wtuliła się w tą tą od mojego ex i pocałowała ją w policzek. Błagam niech ona się z nią nie przyjaźni! Maddie zbiegła po schodach, jednak potknęła się przy końcu. Zamarłam szeroko otwierając oczy. Na szczęście zrobiła salto w powietrzu i wylądowała na dwóch nogach z wyprostowanymi ramionami, próbując złapać równowagę. Wypuściłam powietrze z ulgą. Ona uśmiechnęła się, krzyknęła "Nic mi nie jest!" i podbiegła do mnie.

(perspektywa Maddie)

Wsiadłam do niebieskiego Gemballa-Mclaren. Zdecydowanie robi wrażenie. Uśmiechnęłam się do Caroline i przywitałam:

- Cześć!

- Hej! - także się uśmiechnęła. - Nic ci nie jest? - zapytała z troską.

- Wszystko okej, dziękuję, że pytasz. Nie pierwszy i nie ostatni raz.

- Nie ma za co. Skoro tak mówisz, to okej. To co jedziemy?

- Jasne. - zapięłam pasy, a plecak położyłam gdzieś z tyłu. Od razu spodobał mi się sposób w jaki Caroline prowadziła. Była wyluzowana, ale skupiona na jeździe. Prowadziłyśmy luźną rozmowę na temat motoryzacji. Myślę, że nie ma potrzeby cytowania jej, ponieważ wątpię czy wszyscy by ją zrozumieli, zwłaszcza, że posługiwałyśmy się slangiem motoryzacyjnym, tak to określę. Wjechałyśmy w pewną ciemną uliczkę, następnie skręciłyśmy dwa razy w prawo i znalazłyśmy się przed jakąś kawiarnią. Zaparkowałyśmy, po czym wysiadłyśmy z auta. Caroline zaprowadziła mnie do środka. Kawiarnia wystrojem przypominała tropikalną wyspę, stąd pewnie się wzięła nazwa: "Paradise"* Wszystko robiło wrażenie. Zdziwiła mnie miejsce, w którym znajduje się lokal, ale najwyraźniej nie każdy może trafić do raju. Uśmiechnęłam się na tą myśl.

- To jedna z moich ulubionych. Wystrój jest wręcz magiczny, a jedzenie przepyszne. -powiedziała Caroline.

- Z pierwszym się w pełni zgodzę, natomiast co do drugiego, to z chęcią się przekonam. - wzięłam menu i zaczęłam przeglądać. Moja towarzyszka tylko mi się przyglądała. Po chwili podeszła do nas młoda kelnerka.

- W czym mogę pomóc? - szczerze się uśmiechnęła. To nie było wymuszone, umiem rozpoznawać takie rzeczy.

- Dla mnie to co zawsze. - odparła Caroline także się uśmiechając.

- A ja poproszę na razie kurczaka w sosie słodko-kwaśnym, smażone jajka, rybę po tajlandzku, naleśnikową niespodziankę, porcję gofrów z dowolnymi dodatkami, karczek z grilla oraz danie dnia w powiększonej porcji. - zamknęłam menu i szeroko uśmiechnęłam się do mocno zdziwionej dziewczyny oraz do Caroline, która miała teraz naprawdę duże oczy. - No co? Jestem po obiedzie... - one tylko wolno pokiwały głowami.

- Wow! Gdzie ty to wszystko zmieścisz?!

- W Zdziśku.

- Co? W czym? W kim???

- W moim brzuchu, nazywa się Zdzisław. - wytłumaczyłam cierpliwie. Ona zastygła w bezruchu, jakby przetwarzając informację. Gdy to mówiłam miałam poważna minę, a ona nagle, ni z tego, ni z owego wybuchnęła śmiechem. Śmiała się do momentu, aż przynieśli jej zamówienie i część mojego :), czyli jakieś dziesięć minut. Ja tylko patrzyłam na nią z uśmiechem i słuchałam jej melodyjnego śmiechu. Znacznie się różnił od mojego okropnego rżenia, dużo bym dała by właśnie tak się śmiać.

- Heh. - Caroline otarła łezkę w kąciku oka. - Jesteś bardzo zabawna, chyba nigdy nie można się z tobą nudzić.

- Bez przesady. - uśmiechnęłam się skromnie. Zaczęłyśmy jeść, a w między czasie rozmawiać. O wszystkim, naprawdę o wszystkim i przede wszystkim szczerze. Na samym początku ustaliłyśmy, że nie kłamiemy. Dobrze się poznałyśmy, poopowiadałyśmy sobie śmieszne anegdotki i co chwilę wybuchałyśmy śmiechem. W pewnym momencie zgadałyśmy się na temat warsztatu. Wspomniałam, że wujek szuka dobrego mechanika, który nie jest idiotą. Caroline szukała pracy, więc zapytałam, czy się zna na takiej robocie. Stwierdziła, że tak i że jeśli chce to mogę ją przepytać. Tak też zrobiłam, zaczęłam od łatwych pytań i stopniowo przechodziła do tych naprawdę trudnych. Na wszystkie odpowiadała bezbłędnie, byłam pod wrażeniem.

- Nadajesz się świetnie! Już masz tę pracę! - stwierdziłam zachwycona. - Jedziemy do wujka.


______________________________________________________________

* w tym kontekście chodzi o "Raj" :)

Dziękujemy za pozytywne opinie o naszym opowiadaniu. Cieszą nas tak bardzo, że, tak jak Liam po prostu unosimy się nad ziemią. Tylko, że co najmniej 3 metry. Dlatego i w związku z urodzinami Hazzy rozdział pojawia się w sobotę :) Krótko, ale następny będzie o wiele dłuższy. Ten rozdział to w większości dzieło Karoli.

Mamy jeszcze jedno pytanko:  Co sądzicie o teledysku do Midnight Memories?

My jesteśmy zachwycone! Kochane debile! No nie rozpisując się, jak zwykle przypominamy o asku:
http://ask.fm/wariatki125

Przypominamy o zakładce informowani.

Pozdrawiamy i do następnego :*

Notka urodzinowa dla Harrego

Happy Birthday

Z okazji 20-stych urodzin Harry'ego Edwarda Stylesa chciałyśmy życzyć mu zdrowia, szczęścia, więcej fanek, żeby w końcu znalazł swoja miłość, dużo seksu (ty nasz zboczeńcu) i tego co życie ci da :*****
Dziękujemy ci za twoje dołeczki, uśmiech, zielone paczydełka i loczki. :))

A teraz trochę zdjęć naszego 20-sto latka:



A to nasze ulubione: