niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział 3.

CZYTASZ=KOMENTUJ

Od Autorek, WAŻNE!!!: Wydarzenia, które znajdują się w tym rozdziale, w świecie bohaterów wyprzedzają pewne informacje i fakty. A teraz tak po ludzku: PRZENOSIMY SIĘ W CZASIE LUDZIE! No ale tylko o kilka dni, więc bez szaleństw proszę :).







(perspektywa Hanny)

Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające przez nie zasłonięte okna. Byłam wypoczęta, więc i gotowa na nowy dzień. Od zawsze można mnie było zaliczyć do rannych ptaszków. Miało to swoje dobre strony, np. dręczenie starszego brata, który jest wiecznym śpiochem. Hahaha!

Wstałam z łóżka i skierowałam się do łazienki. Po drodze spojrzała na zegarek, 5:45, nieźle. Wzięłam szybki prysznic oraz umyłam włosy. Owinięta białym krótkim ręcznikiem, był gdzieś do połowy uda, przeszłam przez pokój:



do garderoby. Nie do końca wiedziałam w co się ubrać. Mój styl był raczej elegancki, ale modny i stylowy, w każdym bądź razie tak słyszałam. Dla mnie ważne jest to, że czuję się wygodnie i sobą.

Postanowiłam wybrać jakieś buty na początek, może to trochę dziwne, ale wtedy łatwiej jest mi skompletować resztę. Większość mojego obuwia to szpilki, różnego rodzaju buty na obcasie lub koturnie. Schyliłam się by się na coś zdecydować. Przenosiłam ciężar ciała z jednej nogi na drugą, jak zawsze gdy nie mam pojęcia co wybrać. Nawet nie zauważyłam, gdy ktoś wszedł. Tak sobie kręciłam tyłkiem, nie mając pojęcia, że jestem obserwowana.

- Ekchemm... Hanna? - po usłyszeniu mojego imienia, natychmiast się wyprostowałam i obróciłam w stronę drzwi.
- Bo ja... ja chcia... chciałem się dowiedzieć czy ty może... - jąkał się czerwony Liam. Bosz, jaki on słodki!
- A nieważne, przepraszam - spuścił głowę i chciał wyjść.
- Zaczekaj! - powiedziałam. Byłam tak samo czerwona jak on.
- Powiedz proszę po co przyszedłeś. - uśmiechnęłam się do niego nieśmiało, ale zachęcająco.
- Ja się chciałem zapytać czy zjesz ze mną śniadanie? Tych śpiochów nawet budzić nie próbuje, a ty zawsze wstajesz rano. Przepraszam, powinienem był zapukać głośniej. - powiedział dość szybko, a lekki uśmiech pojawił się na jego twarzy. Ma śliczny uśmiech..., stwierdzam to po czysto przyjacielsku!

"Halo Hanna! Odpowiedz mu, że chętnie!" podpowiedział mi głosik w głowie. Postanowiłam skorzystać z jego rady.

- Chętnie , tylko się ubiorę - uśmiechnęłam się szczerzej i poprawiłam swój ręcznik.
- A no tak, to ja czekam w kuchni - chyba go wyrwałam z zamyślenia, ponieważ gdy usłyszał mój głos, drgnął, a jego wzrok był taki nieobecny i jakby zamglony? Wyszedł z garderoby dość szybko, a następnie z pokoju. Mój wzrok powędrował trochę niżej niż powinien. " Hanna opanuj
się!"- skarciłam się w duchu i puknęłam ręką w czoło.

Teraz już miałam motywację do szybszego zdecydowania się na jakiś strój. Padło na ten komplet:



Włosy wytarłam ręcznikiem, przeczesałam i pozostawiłam rozpuszczone. Następnie lekki, naturalny makijaż i byłam gotowa. Zabrałam jeszcze mój telefon z szafki nocnej i zeszłam na dół. Już na schodach czułam zapach pysznego śniadania przygotowanego przez Liama. Skąd wiem, że pysznego? Coś co tak pachnie, nie może być inne!

 - Dzień dobry! - przywitałam się - Pięknie to wszystko pachnie i wygląda! - oznajmiłam na wejściu z zachwytem.

- Dobry dzień! Mam nadzieję, że też tak smakuje. - Liam miał rękę zgiętą w łokciu, na przez nią przełożoną ścierkę. Gestem pokazał bym usiadła na krześle, które dla mnie odsunął.

 - Madame?

Zaśmiałam się i usiałam na wskazanym miejscu. Strasznie mnie ten facet zadziwia. Raz jest słodko nieśmiały, raz szarmancki i pewny siebie, raz zabawny, a czasem kilka jednocześnie. Taka zagadka, którą nie mam pojęcia dlaczego, ale czuję,że muszę rozwiązać...

On usiadł naprzeciw mnie, zaczęliśmy zajadać rozmawiając przy tym, śmiejąc się, czyli spędzając miły poranek w swoim towarzystwie. Lubię spędzać czas z Liamem, tak po prostu. Niby nic nie robimy, ale czuję się szczęśliwa. Taka mała rzecz, wspólne śniadanie, a jak cieszy? Ja zawsze zapamiętuje takie momenty, proste chwile. Życie nie jest czasem takie skomplikowane. Trzeba się nim cieszyć i tyle.

 - Jest 7, chyba trzeba budzić tych leniów - powiedział. Cicho westchnęłam, po spojrzeniu na zegarek i skinieniem głowy dałam mu znak, że rozumiem.

- To co, budzimy ich po dobroci, czy skutecznie? - zapytałam z chytrym uśmiechem.
 - Hmmmm... - udał, że się zastanawia. - Zdecydowanie skutecznie - odwzajemnił mój wcześniejszy gest.

- I to lubię! - powiedziałam, w sumie prawie wykrzyczałam, po czym się zaśmialiśmy.

Szybko posprzątaliśmy po śniadaniu i wzięliśmy 4 wiadra, do których nalaliśmy lodowatej wody aż po brzegi. Każde z nich postawiliśmy obok drzwi naszych przyszłych ofiar. Jedno wiaderko pod różowymi drzwiami z brązowym kotkiem o zielonych wielkich oczach i napisem: "Hazza", czyli pokój Harry'ego Stylesa. Drugie na końcu korytarza obok drzwi w zielono-niebiesko-białe paski z podpisami: "Lou", "Tommo", "BOO BEAR", "Władca Marchewek", "Marchewkowy Król", "Louis Wiliam Tomlinson". Ta to chyba tyle, choć ciągle coś dopisuje. Chyba nie muszę już mówić kogo to pokój... Między pokojami Louisa i Harry'ego była jeszcze łazienka, która łączyła pokój Lou z pokojem, który był przeznaczony dla gości. Trzecie, naprzeciw drzwi Harry'ego , w barwach Irladndi (zieleń, biel, pomarańcz) z podpisem: "Nialler" drzwi należące do Nialla Horana także zostały obdarzone wiaderkiem. Obok nich znajdował się pokój Zayna Malika, do którego wejścia strzegły drzwi pokryte grafitti tworzące napis: " DJ MALIK". Ostatnie wiaderko powędrowało tam. Tak szczerze to pierwsze piętro tak jak cały dom było ogromne. Na drugim piętrze były pokoje mój i Liama, dwie łazienki (czwarta była na parterze), jeden pokój gościnny i schody na stryszek. Ale tego z kolei nikt nie odwiedzał, nigdy się nim nie interesowałam, bo po co?

Pierwszy został oblany przez Liama Harry ( ja tam nie wejdę, bo po pierwsze ma syf - czego nie znoszę, a po drugie śpi nago. Niby się do jego upodobania chodzenia po domu toples przyzwyczaiłam, ale wolę sobie oszczędzić takich widoków). Ja w tym czasie
obudziłam Louisa, który przez sen gadał coś o upierdliwej marchewce w paski z turkusowymi włosami, która jest bardzo fajna i ładna bardzo, ale to bardzo ogólnie mówiąc i nie dopowiadając ważnych informacji, a jej oczy powalają ogólnikowo mówiąc. To był cytat. Okej... Próbowałam bym się domyślić co to znaczy, ale to Lou, tego nie ogarniesz! No w każdym bądź razie, po tym jak go woda oblałam, zerwała się z krzykiem: " Co do stu marchewek się tu dzieje?! ", a potem jeszcze: " To był ewidentny zamach na zdrowie i życie króla! "

- Jakiego króla? - spytała, zaciekawiona i rozbawiona, tego jeszcze nie było.

- Króla Marchewek, czyli rzecz jasna mnie! Nie czytałaś drzwi? - oznajmił dumnie pierwsze zdanie, a drugie ze zdziwieniem. I wszystko jasne. Pokręciłam tylko głową, nigdy nie spotkałam bardziej świrniętego człowieka niż Louis i chyba już nie spotkam.

- To się Król ubierze, zje coś i niech idzie do szkoły - powiedziałam i się mu dla żartów ukłoniłam.

- Taa... ja jestem dorosły, nie muszę , a poza tym jestem Królem, a Król nic nie musi, on ewentualnie może - uśmiechnął się szeroko.

On ma w oczach taką dziecięcą iskrę, taka dusza małego chłopca tam siedzi. Czasem
przypomina mi Piotrusia Pana. Louis rzucił się na łóżko, ale zaraz potem się z niego zerwał i jako mistrz inteligencji i ogarniania powiedział:

- To jest mokre! - swój wskazujący palec skierował na łóżko. W odpowiedzi pomachałam mu pustym już wiaderkiem przed twarzą. Zrobił mało inteligentną minę i wydał z siebie krótkie "oułł", następnie wykonał jakiś dziwaczny gest ręką i mruknął: "wybaczam ci tę zniewagę" po czym zniknął za drzwiami łazienki. Ponownie pokręciłam głową. Podejrzewam, że naoglądał się Króla Juliana oraz co za tym idzie coś sobie ubzdurał w jego małym móżdżku. No i jest rano, to też da mu się wybaczyć. Mniejsza.

Wyszłam z pokoju "Króla Marchewek" i zobaczyłam Liama odkładającego puste wiaderko na ziemię. Zrobiłam to samo i zameldowałam mu, że Król Marchewek został obudzony, salutując. Odsalutował mi i pochwalił nazywając mnie Szeregowym. Przez chwilę jeszcze utrzymaliśmy powagę, ale to nie było długo. Śmialiśmy się trochę, po czym się uspokoiliśmy.

 - Domyślam się, że ty Zayna chcesz oblać, to znaczy "obudzić", więc idę do Nialla - Liaś uśmiechnął się zniewalająco. Czy on musi tak na mnie działać? Czemu akurat on? On to on, niepowtarzalny, jedyny, taki on... eee czekaj, za dużo zaimków, w sumie to jednego zaimka ("on"). Kiwnęłam tylko głową na tak. Wziął wiaderko z wodą i wszedł do pokoju Horanka. Może mnie też przydał by się kubeł zimnej wody...? Westchnęłam.

Poszłam do Zayna. Stanęłam nad nim z wiaderkiem. Już miałam wylać, ale on tak słodko wyglądał gdy spał! Musiałam zrobić mu zdjęcie. Odstawiłam wodę obok łóżka, wyjęłam telefon z kieszeni i cyknęłam kilka fotek. Zayn miał taką niewinną minkę.

Ciekawe jak zareagowałyby fanki 1D, gdyby mogły go takiego zobaczyć? Myślę, że by umarły z podniecenia albo pozabijały się w drodze tu. Mogły by zrobić jeszcze więcej szalonych rzeczy, bo one same są szalone. Choć Louis woli mówić, że są pełne pasji, a chłopcy i ja się z nim zgadzamy.

Choć właściwie to mogły by zobaczyć... Weszłam w komórce na mojego twittera i dodałam zdjęcie Zayna z podpisem: "Komuś chyba się nie śpieszy do szkoły :) Mój braciszek zaraz będzie musiał wstać i ja na pewno mu w tym pomogę... :D!". Zamieściłam posta a potem bez większych skrupułów oblałam Zayna wodą. Natychmiast zerwał się z wrzaskiem: " AAAA, kimkolwiek jesteś, zapłacisz za moje włosy i pobudkę!!!". Ja rzuciłam: "Już się boję!" z sarkazmem jednocześnie robiąc mu kilka zdjęć. A następnie uciekłam ze śmiechem. Biegłam przez korytarz i się odwróciłam by zobaczyć jak tam z moim braciszkiem. Niestety na kogoś wpadłam i już myślałam, że upadnę, jednak ten ktoś mnie złapał. Powoli otworzyłam oczy, które zamknęłam spodziewając się upadku. Zobaczyłam brązowe oczy Liama. Były bardzo blisko, przeniosłam wzrok na jego usta. Byłam oszołomiona jego bliskością. Tak nie powinno być, przecież jesteśmy tylko przyjaciółmi. Aż przyjaciółmi! "A może tylko...?"-zapytał upierdliwy głosik w mojej głowie. Nasze twarze były coraz bliżej, ponownie przymknęłam oczy, gdy usłyszałam:

- Hanna! Ja cię zabije! Masz usunąć te zdjęcia tak na początek! - wkurzony Zayn otworzył swoje drzwi, akurat w momencie gdy my się zerwaliśmy do pozycji pionowych, w sumie to staliśmy na baczność.

- Wy! - krzyknął Malik wskazując na nas.

- My? - wskazaliśmy na siebie i się na siebie popatrzyliśmy

- Ty! - pokazaliśmy na niego.

- Ja to was zaraz zabije!

- I ja! - dołączył się do niego ubrany w bokserki (tak jak Zayn) Harry.

- A ja! - krzyknął Niall, wszyscy się na niego popatrzyliśmy. Akurat on miał tylko spodnie. - Jestem głodny! - oznajmił.

- To my idziemy zrobić śniadanie, a ty się ubierzcie, ok? - zapytał ich Liam i nie czekając na odpowiedz złapał mnie za rękę (na co się zaczerwieniłam, co chyba nie uszło uwadze Louisa, który dziwnie się uśmiechnął wychylając głowę ze swojego pokoju) i pociągnął na schody. Kiedy doszliśmy do kuchni, spojrzeliśmy na siebie i po prostu się roześmieliśmy.

Gdy uspokoiłam się trochę zaczęłam robić kanapki dla chłopców. W pewnym momencie spojrzałam na Liama. Wyglądał jakby chciał coś powiedzieć, czy zrobić, jednak zaraz potem zabrał się ponownie za robienie kanapek.

Przyszli chłopcy, zjedli i musieli już jechać. Szybko się więc pożegnaliśmy, każdego przytuliłam, pocałowałam w policzek i powiedziałam czego ma nie robić, przy Louisie się zatrzymałam trochę dłużej, jak zawsze. Mój Piotruś Pan lubił coś nabroić. Natomiast przy Liamie czułam się dziwnie. Nie wiem czy to pozytywne uczucie, czy nie. Tak na dobrą sprawę nic nie wiem. Tylko chcę więcej. Czy on jest dla mnie przyjacielem? Czy może kimś więcej? Muszę koniecznie pogadać z Caroline!

Pojechałam do pracy, załatwiłam drobne sprawy bardzo szybko i skierowałam się do swojego biura. Usiadłam w wygodnym fotelu, włączyłam laptopa i sprawdziłam automatycznie Skype, potem kilka portali plotkarskich i pocztę. Skype - nic, plotki - wszędzie pełno Zayna i niejakiej Camili oraz Maddie. Przy Camili jest podanie nazwisko "Nowak", ale przy Maddie nie. Pomyślałabym, że to siostry, ale nie są do siebie podobne, a poza tym nic na to nie wskazuje. Jest czwartek, a ja ich jeszcze nie poznałam, to skandal jest no!!! Ja do tego mogło dojść?! Postanowiłam poczytać trochę na temat ich powiedzmy nowych koleżanek. Jakieś pół godziny, może dłużej, czytałam różne artykuły. Z tego i ze zdjęć, było widać, że Zayn i Camila mają się ku sobie. Rzeczywiście, w poniedziałek wrócił późno i taki szczęśliwy i od tego czasu ma dobry humor. Dalej, Maddie i Lou się pokłócili, a poza tym na jednym zdjęciu wyglądają jakby się razem ubierali. Mają paski, czerwone rurki i szelki, tylko ona ma turkusowe włosy. Lou chodzi jakiś raz wkurzony, raz romarzony, może to przez to... Muszę z nimi pogadać! No w każdym bądź razie wydają się być fajne. Wszystko byle by nie kolejna Sue czy Jessica! Tylko, że koszmar pt."Sue" nadal trwa. Bryyy... Hanna dasz radę, przecież jesteś cywilizowanym człowiekiem. Przestałam o tym myśleć w miarę możliwości, bo jak mam przed oczami te otynkowane czirliderki, to mnie trzepie i zbiera mi się na wymioty.

Poczta - nic. Sprawdziłam jeszcze raz Skype. Jest! Caroline jest dostępna, więc zadzwoniłam.

(perspektywa Caroline)

Wstała jak zwykle o 7:00 .Nowy dzień nowe wyzwania i kolejne rozmowy o pracę mam już tego dość bo zaraz zacznę używać takiej wymówki jak jeden z bohaterów polskiego serialu tylko nie pamiętam jakiego ,,W tym kraju nie ma pracy dla ludzi z moim wykształceniem". Tak  wiem to dziwne  skąd ja to wiem otóż moja babcia była polką i wyszła za uroczego przystojniaka z Bradford.Zawsze jak byłam mała siadałam z Babcią i Dziadkiem u nich w domu w Bradford przed kominkiem i opowiadali mi jak to oni się poznali była to naprawdę romantyczna opowieść prawie tak jak moja,ale historia moich dziadków zakończyła się szczęśliwie w przeciwieństwie do mojej.Dobra dość rozczulania się nad sobą jest piękna pogoda aż chce się żyć.Zwlekłam się z łóżka (czy ja już mówiłam,że jak bym mogła to bym wzięła ślub z łóżkiem) pomaszerowałam do łazienki wzięłam prysznic i ubrałam się w to postawiłam na coś wygodnego i z gustem:



Zeszłam na dół a tam jak zwykle w kuchni rozpromieni moi rodzicie.

- Cześć co wy dzisiaj tacy uśmiechnięci? - spytałam rodziców podchodząc do lodówki i wyciągając z niej sok pomarańczowy. Moja mama Ana 37 lat to średniego wzrostu blondynka o pięknych niebieskich oczach, które odziedziczyłam po niej. Tato Rob 40 lat natomiast on jest wysokim brunetem o piwnych oczach. Pewnie by teraz nie byli razem gdyby by nie zaliczyli małej wpadki czytać mnie. Nie to, że mnie nie kochają, ale na początku nie pałali do siebie sympatia a teraz po za sobą świata nie widzą. Kocham ich jak najbardziej ale jednego czego w nich nie lubię to to, że podejmują ważne decyzje beze mnie.

- Mogę wiedzieć dlaczego podejmujecie za mnie decyzje? - spytałam.

- Bo mamy powody. - odpowiedział mi Tato wychylając się z nad gazety.

- A mogę wiedzieć jakie i czy dotyczą też mnie? - dociekałam dalej nalewając soku do szklanki.

- Oj powiedz jej kochanie - prosiła Tatę moja rodzicielka.

- No dobrze wracamy do Bradford - powiedział mój Tato a cała zawartość soku, którego właśnie się napiłam wylądował na podłodze.

- Że co powiedzcie, że się przesłyszałam - błagałam w myślach aby to nie była prawda.

- Nie nie przesłyszałaś się córeczko wracamy do Bradford dzwoniłam już do Trishy
nawet nie wiesz jak ona się cieszy - powiedziała moja mama, a ja się załamałam.

- Teraz jak ja o nim zapomniałam mam tam wracać i znowu cierpieć. Proszę was mogę zostać w Londynie znajdę prace i będę się sama utrzymywała.

- A co z mieszkaniem? - spytał mój ojciec.

- Będę mieszkał tutaj - odparłam lekko zdziwiona tym pytaniem.

- Otóż my już mamy kupca na to mieszkanie kochanie przykro nam ale chyba musisz jechać nami - powiedział mój tato. O nie ja tak łatwo się nie poddam.

- A kiedy mają się wprowadzić - zapytałam.

- Ty nie odpuścisz prawda? - spytała się mnie moja rodzicielka a ja pokiwałam przecząco głową - Tydzień po naszym wyjeździe a wyjeżdżamy za dwa dni.

- Przez ten czas zdążę znaleźć mieszkanie czyli zostaję mogę prawda?

- Jeżeli w Bradford masz być nieszczęśliwa to tak możesz zostać w Londynie - powiedział mój kochany tatuś a ja podbiegłam do nich i ucałowałam ich w policzek.

- Lecę poszukać w internecie jakiegoś mieszkania - krzyknęłam wybiegając z kuchni i biegnąc do góry.

Wbiegłam do siebie do pokoju zaczęłam szukać mojego laptopa i iPhona

- Bingo - krzyknęłam widząc to co chciałam znaleźć na łóżku to sa dwie najważniejsze rzeczy bez których żyć się nie da.

 

Włączyłam laptopa i zaczęłam przeglądać ogłoszenia, jednak nic ciekawego nie znalazłam więc weszłam na Twittera i Facebooka, jednak nic ciekawego nie było. Na twitterze odpisałam kilku fankom One Direction, a wszystkie wiadomości brzmiały podobnie:
,,Poprosisz chłopców, żeby mnie zaczęli obserwować. A i mam pytanko skąd ty ich znasz, że oni cię obserwują?" 
Każdej odpowiedziałam tak samo: 
,,Ja ich nie znam przez przypadek nawet nie wiem kiedy mnie zaczęli obserwować. Nie nie poproszę ich o to, bo jak już pisałam ja ich nie znam" 
Wiem,że nagięłam trochę prawdę, ale ja nie chcę mieć z nimi nic wspólnego. W sumie to byłam ciekawa co się u nich dzieję więc weszłam na jakieś pierwszy lepszy portal plotkarski i co się okazało, "moi idole" poszli do szkoły, szok. Dobrze, że skończyłam szkołę rok wcześniej jednak dla mnie dalej dziwne było to, że Louis też chodzi, normalnie mogę stwierdzić, że im się w dupie poprzewracało. Jednak moją uwagę przykuły dwa nagłówki, a brzmiały one tak:

,,Nowe uczennice w klasie ,do której uczęszczają chłopcy z One Direction. Z daleka widać,że nie przypadli sobie do gustu"

,,Zayn Malik siedzi z Camilą Nowak w stołówce i zawzięcie o czymś rozmawiają. Czyżby pomiędzy nimi coś było?"

Raczej nie, Zayn nie ma takiego złego gustu. Chyba nie na pewno między nimi nic nie ma Hanna zaraz by mi powiedziała. O wilku mowa właśnie dobija się do mnie na Skypie.

- Hej co porabiasz? - spytała mnie wiecznie uśmiechnięta Hanna.

- Nic ciekawego, czytam plotki na temat chłopaków a co? - odparłam.

- Nic, w sumie robiłam to samo - uśmiechnęła się szerzej i się zaśmiała, co odwzajemniłam.

- A właśnie, mama do mnie dzwoniła i mówiła coś że wracacie do Bradford.

- Moi rodzice wracają ja nie. Mam do ciebie kilka pytań.

- Mów śmiało wiesz,że dla mnie jesteś jak siostra - powiedziała Hanna i obie zachichotałyśmy.

- Ale obiecaj, że odpowiesz szczerze bez ogródek.

- Dobra odpowiem przysięgam na Malika - powiedziała i się zaśmiała - No to pytaj.

- Od kiedy oni chodzą do szkoły i co łączy Zayna z tą całą Camilą? - powiedziałam na jednym wydechu bojąc się odpowiedzi.

- Oooo ktoś tu jest zazdrosny - Hanna zaczęła zabawnie ruszać brwiami.

- Nie zmieniaj tematu i odpowiedz mi tylko szczerze - czy to możliwe, że ja coś jeszcze do niego czuje? To pytanie nie dawało mi spokoju.

- Zachciało im się chodzić do szkoły no to ja i Paul załatwiliśmy im szkołę a co łączy go z Camilą to nie wiem. Nie rozmawiał ze mną na ten temat. W ogóle w sumie to dopiero się dowiedziałam o niej i jej przyjaciółce. Wiem tyle, że od poniedziałku, kiedy pojawiła się w szkole to Zayn jest taki dziwnie szczęśliwy. Natomiast Louis zdenerwowany i rozmarzony, jednym słowem bardziej świrnięty niż zwykle.

- Hahaha a czy to możliwe?! Aha ja muszę kończyć pa - nie dałam już Hannie powiedzieć ani jednego słowa tylko się rozłączyłam. Jednak nadal coś do niego czuje tylko, że on już nigdy nie będzie mój. Musiałam wyładować energię a najlepszym sposobem na to jest jazda na motorze. Musiałam się przebrać w coś wygodnego do jazdy i wybrałam to:



Jak byłam już gotowa wyszłam z wieżowca i wsiadłam na swoją YAMAHE:



i ruszyłam przed siebie. (Nigdy nie jeżdżę z kaskiem). Musiałam o tym wszystkim zapomnieć i poukładać sobie wszystko.

(perspektywa Hanny)

Zanim zdążyłam ją zapytać o Liama, to się rozłączyłam. Mogłam jej to chyba delikatniej powiedzieć. Stał się jak się stało, trudno. Założę się, że teraz będzie jeździła na motorze.

Usłyszałam dźwięk mojego telefony służbowego. Odebrałam mówiąc: "słucham?":

- Cześć Hanna! Proszę pojedź po chłopców, muszę z nimi pilnie pogadać. Chodzi o to, o czym ostatnio rozmawialiśmy. Mogła byś to dla mnie zrobić?

- Jasne, już wyjeżdżam. To moja praca przecież.

- Dziękuje, no tak. Ale jak świetnie ją wykonujesz?

- Nie słodź już. - zaśmiałam się.

- OK. To do zobaczenia.

- Cześć.

Rozłączyłam się i powolnym krokiem poszłam do mojego auta. Kierunek - szkoła. Mam jeden kierunek, HEHE One Direction.

(perspektywa Caroline)

Jechałam z zawrotna prędkością mijając zatłoczone ulice Londynu i dalej bym tak robiła gdyby nie czerwone światło na skrzyżowaniu. Zatrzymałam się, a koło mnie czarny Ranger Rower i nagle ktoś opuścił szybę.

- Wiedziałam, że będziesz się odstresowywać - usłyszałam melodyjny głos Hanny.

- A ty co tu robisz? - spytałam.

- Jadę po chłopaków. A co?

- Nic mogę cię eskortować?

- Pewnie tylko uważaj żeby Cię nie zobaczył.

- Spokojna twoja rozczochrana - powiedziałam i się zaśmiałam.

- Ej - oburzyła się jednak nie zdążyła już nic powiedzieć ponieważ miałyśmy już zielone.
Przed bramą Hanna się zatrzymała i okazała jakieś dokumenty i powiedziała, że ja jestem z nią więc mogłam wjechać na teren placówki. Tam zatrzymałam się w odpowiedniej odległości żeby nikt mnie nie zauważył, ale tak abym miała widok na osoby które wychodziły ze szkoły. Po chwili rozbrzmiał dzwonek oznaczający koniec lekcji i pierwsi uczniowie zaczęli wychodzić ze szkoły. I wtedy zobaczyłam go z nią. Wyglądał jak zawsze idealnie a był ubrany w biały t-shirt, czarne rurki i niebiesko białą bejsbolówkę. Podeszli do auta Hanny, porozmawiali chwilę i zwrócili się w kierunku tego auta.



Byłam pewna, że to jej auto jednak okazało się Malika. Zayn jak dżentelmen otworzył jej drzwi i następnie obszedł auto do okoła i wsiadł na miejsce kierowcy. Przypomniały mi się czasy jak byliśmy razem. Jak Malik z "tym czymś " odjechali od Hanny postanowiłam do niej podjechać póki nikogo nie było koło niej.

- Przepraszam,że musiałaś to widzieć - powiedziała smutna Hanna.

- Nie musisz za co przepraszać każdy ma prawo na szczęście. Jeżeli On jest z nią szczęśliwy to ok. A teraz muszę spadać bo zaraz mnie tu ktoś luknie i co...

- Za późno. Cześć Caroline - powiedział za mną Liam. A ja prawie spadłam z motoru.

- Człowieku weź się tak nie skradaj - powiedziałam trzymając się ręką za serce.

- No masz racje spadaj bo zaraz Cię Zayn zobaczy i będzie kiepsko.

- On właśnie przed chwilą odjechał z tą... jak ona miała...

- Camilą - dokończyła za mnie Hanna.

- No właśnie musieli się wrócić, bo Camila zapomniała czegoś z szafki. I będą na 100% koło nas przejeżdżać - powiedział do mnie Liam a ja byłam lekko zaszokowana.

- Dobra to ja spadam. Pa - powiedziałam i odpaliłam silnik.

- Stój - krzyknęła Hanna podbiegła do mnie i mocno przytuliła z początku byłam zdziwiona, ale po chwili jak zobaczyłam auto Zayna przejeżdżające koło nas to aż mi się słabo zrobiło.

- Dobra pojechał nawet nie spojrzał w naszą stronę był za bardzo zapatrzony w Camilę - powiedział Liam i na te słowa dostał od Hanny w ramie.

- Ałaaa za co to? Aaa... sorry - powiedział po chwili.

- Nic się nie stało, ja na serio spadam nie powinnam w ogóle tu przyjeżdżać - powiedziałam i ruszyłam. Po chwili minęłam Zayna auto wykonując dość ryzykowny manewr po przez który Zayn musiał gwałtownie przyhamować i szczerze nie interesowało mnie to teraz już w zupełności wiem co do niego czuję.



Byłam tego pewna. Jakie miałam dalsze plany na resztę dnia. Nic specjalnego powłóczę się jeszcze po mieście a na wieczór wybiorę się na jakąś porządną imprezę napić się i zapomnieć.Wiem, że to nie jest dobry pomysł ale chodź na chwile zapomnę. Zapomnę o tym jak się czuje jak widzę Zayna z Nią. Zapomnieć tylko tyle chcę.

(perspektywa Maddie)

Wyszłam z chłopakami i Camilą przed szkołę. Zaczęłam się rozglądać. O tak, bo nie zamierzałam patrzeć jak Louis i Sue się żegnają. A Camila i Zayn flirtują. Niall jadł kanapkę i starł się nie patrzeć na Sue, bo już jeden odruch wymiotny dzisiaj zaliczył. Z resztą nie tylko on. Liam zobaczył jakąś dziewczynę i pokazał ją Malikowi. Razem z Camilą podszedł do niej. Ja dalej się rozglądałam. W pewnym momencie zauważyłam piękną YAMAHE. Ważniejsze jest jednak to, że i motor i właścicielkę świetnie kojarzę, nie no nie wierzę!

- Na co się tak patrzysz? - zapytał mnie Harry. A ja wskazałam mu na motor.

- AAAA, niezła jest.

- Ta uważaj, bo ci zaraz ślinka pocieknie.

- HA. HA. HA. Bardzo zabawne.

- No widzisz? - uśmiechnęłam się do niego.

Potem uważnie obserwowałam Caroline. Następnie zapytałam kto to ta dziewczyna, z która rozmawia Payne.

- To Hanna, siostra Zayna. Jest asystentką naszego menażera i mieszka z nami.

- I ja jej jeszcze nie poznałam?! Natychmiast trzeba to zmienić! - wykrzyknęłam, wzięłam pod rękę rozbawionych Nialla i Harry'ego po czym skierowałam się w stronę Hanny i Liama, a także Louisa, który doszedł do nich. Z ruchu ust Payna wyczytałam zdanie: "I to właśnie jest Maddie", a ona się do mnie uśmiechnęła, co odwzajemniłam.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jedna sprawa organizacyjna. Pokój Magdy znajduje się jedna na pierwszym, nie nie na drugim piętrze. A pokój Louisa jest naprzeciw jej i mają takie same balkony, które łączą gałęzie drzewa rosnącego w ogrodzie no to tyle :)

Rozdział jest jaki jest. No ale ja go napisać nie mogłam po prostu. Coś mnie przyblokowało, a poza tym pewne problemy zdrowotne, które miałam i w sumie nadal mam nie pomogły mi w pisaniu mniejsza już :P Podoba mi się perspektywa Caroline, ja pisałam Hannę, więc nie będę samochwałą :) /Magda.

Chciałyśmy podziękować za wszystkie pytania na asku i zainteresowanie blogiem, za 921 wejść (godzina 00:15, mniejsza, że ja sama trochę tego nabiłam). To dużo dla nas znaczy. Powiem wam tylko, że każdy komentarz jeszcze bardziej mnie motywuje i kopie mój najbardziej leniwy tyłek, by pracował szybciej.
Osobiście bardzo dziękuję Zuzie i Tinie! A cb Tino, jeśli to czytasz, przepraszam, bardzo!
Nie rozpisuje się więcej, ale proszę o komentarze. Nawet jedno słowo, chciałybyśmy wiedzieć ile osób to czyta :) Z góry dziękujemy.
A i rozdziały będą się pojawiać w miarę możliwości co tydzień :)
I jeszcze informujemy, że istnieje taka zakładka jak infomowani (hahaha, jak śmiesznie, przepraszam, ale jak tak mam, no chyba, że zamieniam się jak to określiła Kamila niegodziwego generała golonke hahahahaha!)

http://ask.fm/wariatki125

Pozdrawiamy :*

9 komentarzy:

  1. Rozdział zajebisty. Wydaje mi się że Liam tez coś czuje do Hanny. A tak w ogóle to fajna pobudka. ;) Louis i Sue... Jeszcze jej nie było w opowiadaniu a już jej nie lubię. XD Czekam na kolejny i pozdrawiam. :*
    Zuza <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy :* Wszystko może się stać ... :) Tak szczerze to my też jej nie lubimy :P

      Usuń
  2. przeczytałam wszystko i muszę stwierdzić, że bardzo mi się podobają imaginy.
    Louis i Sue... nieeee !!!!
    hahhhaa
    zapraszam do sb http://zycienaplanecie1d.blogspot.com/
    pozdrawiam
    DJ Malik ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. To nie są imaginy, ale i tak nam bardzo miło. Po tym jak wymieniłaś Sue i Lou to przeczytałaś. Mamy nadzieję :)
    Sprawdzałam kilka razy, ale wyświetla sie, ze blog usunięty...
    <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam na mojego bloga :3

    http://goodtimeforteatime.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. No więc. Louis i Sue. Nie. Nie. Nie. NiEEE! Do tysiąca marchewek nie! Już jej nie lubię!
    A tak zaczynając od początku rozdziału: Aww, Liam i Hanna ♡ Coś z tego będzie!
    Fajny pomysł na pobudkę! :D
    A później trochę nie ogarnęłam, z tą Caroline, no ale dobra tam.. I tak mi się podobało!
    No i przypominam i serdecznie zapraszam do mnie!
    my-1d-story.blogspot.com ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W dalszych rozdziałach na pewno ogarniesz sprawę Carolain :)/Karolina

      Usuń
  6. 42 year old Electrical Engineer Sigismond Tomeo, hailing from Sainte-Genevieve enjoys watching movies like Bright Leaves and Reading. Took a trip to Palmeral of Elche and drives a Oldsmobile Limited Five-Passenger Touring. wejdz na strone

    OdpowiedzUsuń